Ja śmiem twierdzić, że chrześcijaństwo w swojej istocie nie zmienia się. Chrześcijaństwo jest religią dotyczącą rzeczy ostatecznych, a sprawami tzw. doczesnymi zajmuje się tylko w tym zakresie, o ile jest to potrzebne ze względu właśnie na te sprawy ostateczne. Podobnie jak islam. Kultura, w której żyją chrześcijanie i muzułmanie zmienia się jednak. Jedni potrafią sobie z jej globalnymi uwarunkowaniami radzić, bo mają po temu środki, inni nie.
My na islam patrzymy w taki sposób, jak muzułmanie na chrześcijaństwo. A przecież w islamie, podobnie jak w chrześcijaństwie jest wiele odłamów. Muzułmanie nie patrzą na nas jako na prawosławnych, katolików, protestantów, czy w końcu ateistów, którzy żyją w obrębie naszej kultury. My w nich też nie widzimy sunnitów w różnych odmianach i szyitów. A cały islam to religia również mistyków i wielkich postaci życia duchowego. Są naprawdę w większości pokojowo nastawieni. Niestety propaganda Zachodu i nagonka na religię w ogóle przemilcza mnóstwo faktów. Na przykład, piętnowany Iran uznaje za oficjalne religie na swoim terenie: sunnicki islam, zaraostryzm, chrześcijaństwo oraz judaizm (!!!). Każda z tych społeczności ma swoich przedstawicieli w parlamencie. Oczywiście jest ich mało, bo prawo nie sprzyja rozwojowi, ale są. A o Arabii Saudyjskiej, w której za posiadanie Pisma Świętego, noszenie krzyżyka na szyi, grozi kara śmierci, nikt złego słowa nie powie. Sama rewolucja islamska w Iranie miała swoje podłoże polityczne i można ją było zatrzymać. Niestety niechlubną rolę odegrały tu Stany Zjednoczone w związku z ratowaniem za wszelką cenę władzy, zadłużonego u nich (prywatnie!!!) na ogromne pieniądze, Szacha Pahlawiego.
Zachód propaguje teraz Charlie Hebdo, ale nie mówi się, że to pismo skrajnie lewackie i antyreligijne, a jedna z jego okładek przedstawia kopulującą Trójcę Świętą. Ludzie z tego pisma pogardzając (bo inaczej nie można tego nazwać) innymi powinni byli mieć na względzie, że wzbudzą taką pogardę wobec siebie (również pogardę innych dla ich życia). Nie chcę powiedzieć przez to, że dobrze im tak, ale, parafrazując, kto mieczem (tu: nienawiścią) wojuje, ten od miecza (nienawiści) ginie. Tylko, że muzułmanie nie rozumieją, ze wszelkie zwichrowania, to z reguły nie jest myślenie ludzi Zachodu, a elit politycznych, które próbują wpływać na zmiany, szczególnie postaw moralnych, społeczeństwa. Udaje im się to realizować w ten sposób, że hodują wąską grupę radykałów. Normalni ludzie pozostają normalni.
Muzułmanie postrzegają również jako chrześcijan „redaktorów” z tego pożal się Boże pisma sat(anist)yrycznego. Uznając za słuszne chyba, że terroryści to nie wyznawcy islamu, mamy taką oto sytuację, że niby-muzułmanie atakują niby-chrześcijan i tworzy się przekonanie, że to wojna dwóch cywilizacji islamskiej i chrześcijańskiej. A to nieporozumienie. Podtrzymywanie jednak takiego poglądu nakręca spiralę nienawiści. Nastawiamy się do siebie wrogo, co jest już widoczne niemalże na każdym kroku, szczególnie tam, gdzie społeczności muzułmańskie są liczne i żyją obok chrześcijan. Przykro stwierdzić, ale w dużej mierze to efekt bezrozumności mediów, o wspomnianym Kuźniarze wcześniej nie wspomnę, bo trudno znaleźć większego ignoranta (eufemizm) w całym polskim medialnym światku.
Mam takie wrażenie, że wszystko prowadzi do zdyskredytowania religii i wypromowania poglądu, jakoby była ona groźna dla człowieka. W ten sposób cofamy się do teorii znanych nam z poprzedniego systemu.
P. S. Off topic w moim wydaniu rozwija się