Dzięki Janusz i Krzysztof.
Łowisko koło Krakowa funkcjonuje pod nazwami Dolina, Łowisko Dolina Będkowska, Łowisko Nasza Ryba.
Jedni chwalą, innym mniej odpowiada. Ja za rzadko tam bywam żeby mieć jednoznacznie wyrobioną opinię, ale raczej jestem na Tak.
Co do łowienia późną jesienią w zimnej wodzie to uważam, że gdy temperatura w nocy spada w okolice zera stopni to ryby typu karaś, karp, leszcz zaczynają się grupować w najgłębszej części zbiornika. Ponieważ na metodę przeważnie łowię w małych stawach, jeziorkach i wyrobiskach są to głębokości do 3 metrów. Nigdy nie są to miejsca pod drzewami (butwiejące liście) i w okolicach trzcin czy wysp. Fajnie jak na dnie jest jakieś drzewo, pień lub głaz, a brzeg jest wysoki i stromy. Jak już wytypuję takie miejsca, to ląduje tam kilka podajników i jak nic się nie dzieje to przechodzę na następne miejsce. Wiem że wygląda to jak by mi brakowało cierpliwości, ale uważam że przy zimnej wodzie siedzenie w jednym miejscu jest bezcelowe - mogę co najwyżej złowić płotkę albo okonia. Jest to sposób zaczerpnięty z łowienia wczesnowiosennego spławikiem na przystawkę (chyba na Wędkarskiej Tubie jest to fajnie przedstawione).
Co ciekawe wczesną wiosną ryby są w tych samych miejscach co późną jesienią (wystarczy zapamiętać miejsca).
Ale zobaczymy co w tym roku przyniesie wiosna po tej nietypowej zimie.