Luk zadał konkretne pytanie " Dlaczego jednak na tym łowisku ryba woli feedery lub karpiówki 'rzucane'? " niż zestawy wywożone łódkami leżące na kupie kulek i innego towaru.Może ryby unikają tych stert towaru ,kojarzą z czymś niebezpiecznym może wolą mniejsze kąski .Na małym zbiorniku na którym łowie, jest duża populacja dużych ryb (co ciekawe jest mało leszczy i płoci),wędkarze nęcą tonami kukurydzy ,kulek itp.Robiłem podobnie i w miejscu nęconym nie złapałem żadnej ryby ,sytuacja zmieniła się po użyciu zestawów karpiowych z małym PVA wypełnionym pelletem Skretting 6mm karp 4,5kg i 13kg
Tu się zgodzę. Masz zupełną rację! Pomimo dużej koncentracji ryby i teoretycznego jej głodu, ta unika dużych ilości towaru. Dlatego nie jest wcale taka łatwa do złowienia jak się niektórym wydaje. Z drugiej strony kto wie, czy nie spowodowane jest to też tym, że ryba wybiera coś innego niż nasz zestaw (spomiędzy 1000 ziaren kuku ryba ma wybrać nasze 3 ziarna na włosie - pytanie kiedy to nastąpi). Wiele karpi na filmach podwodnych za cholerę też nie chce połknąć bałwanka z pop upem, łykając inne rzeczy dookoła. Dlatego może być to wypadkowa tych rzeczy. Pytanie tylko czy oni zawsze dużo wożą?
Lucjanie drogi. Nie mam zamiaru nikogo tutaj atakować. Również niezwykle spokojny jestem Po prostu nie pasuje mi, żeś się tej rurki antysploniowej uczepił. Mogę mieć własne zdanie ?
Michał, jasne, że każdy powinien mieć własne zdanie i je wyrażać. Ważne aby w wyważony sposób i w ramach dyskusji a nie kłótni. Rurka dla mnie jest symbolem polskiego zacofania, jakie mieliśmy kilka lat temu jeszcze. Bo patent na rzekę używano na wodach stojących, z wędkami skierowanymi do góry
Tak widziałem łowi czołowy polski youtuber. Myśl co chcesz, ale to świadczy o nierozumieniu jak działa taki zestaw. Wędkarz nie wie jak działa zestaw w takiej sytuacji - więc skąd maja być wyniki??? Dlaczego o tym nie pisać? I o czym to świadczy? Ludzie nie rozumieją, że sama żyłka idąca pod kątem to powód, że ryba ocierając się o nią ucieka. Przesiadka na Metodę i wielka zmiana! Tu sam fakt położenia zestawu na dnie zmienia diametralnie skuteczność, zwiększając ją o duży procent. Dodatkowo polskie firmy jak Wirek też stanęły w miejscu, klepiąc rurki i koszyki. A teraz mało kto o nich słyszał już, gdyby nie Jaxon... Stracili masę rynku na rzecz Angoli. Sporo odzyskali, ale klepiąc podróbki, grając nie fair. Zamiast szukać własnych rozwiązań! To przecież właściciele firm powinni trzymać rękę na pulsie. Teraz Mikado z własnymi podajnikami śmiało może uważać się za lidera pod względem ilości sprzedawanych sztuk. I tu jest rozwiązanie, tu jest postęp, to jest kierunek!
Dla mnie rurka wcale taką złą nie jest. Aczkolwiek dla wielu wędkarzy stała się nieodzownym elementem zestawu, bez którego by sobie nie poradzili lub skazani by byli na sprężynę. Sama nazwa wprowadza ich w przekonanie, że to ważna rzecz (bez tego zestaw się plącze). I te forumowe spory o to który koniec powinien być na początku
Jak się okazuje nagminną rzeczą jest brak zrozumienia jak działa zestaw. Co lepsze, nie rozumieją tego też producenci jak Wirek, którzy w moim przekonaniu nie są wędkarzami a rzemieślnikami, co klepią wędkarskie rzeczy, nie mają też menadżerskich zdolności, takich jak właściciele Atlasa, co wyszli z garażu i mieszania jakiś klejów w betoniarce.
I nie oznacza to, że nie mamy dobrych wędkarzy. Bo tych jest całkiem sporo, jest wielu utalentowanych grunciarzy, ich rzesza rośnie, wystarczy zerknąć na forum
Ja za żadnego mistrza się nie uważam jakby co, jestem zwykłym wyrobnikiem, na dodatek nie startując w zawodach nie mam odpowiedniej praktyki i wprawy. Aczkolwiek nie oznacza to, że nie zwracam uwagi na pewne aspekty, dość istotne.
Sprężyna na większości komercji przegrywa z metodą . Na wodach PZW z mniejszą ilością ryb wychodzi różnie. Dlatego próbuje różne zestawy. W tamtym roku łowiąc na pewnej Węgierskiej komercji sprawdziły się klasyczne zestawy karpiowe, metoda przynosiła ryby do 7 kg. Sprawdziłem to kilkukrotnie.
Nie sprawdza mi się za to w ogóle helikopter. Zestaw sporządziłem na wzór twojego. Nie wiem może robię coś tak, a może po prostu na moich wodach nie działa. Nie twierdze jednak, że jest to sposób do bani. Może przyjdzie jeszcze na niego pora.
Michał, i tu można podyskutować merytorycznie...
Sprężyna na Ochabach będzie miała ten problem, że jest tam wielka ilość drobnicy. Użycie klasycznej sprężyny i zanęty więc może spowodować, ze woda się 'zagotuje'. Mnie zaskoczyła ilość tej płoci i wzdręgi, na białe brania miałem natychmiast po tym jak podajnik lądował na dnie, pomimo ładowania po 100 -150 robaków do koszyka. Dlatego znacznie lepsze będą rzeczy które wyłączą drobnicę. Mi koszyk z krótkim przyponem łowił dobrze, na pierwszej mojej sesji tak udało mi się złowić dwa z trzech karpi. I teraz myk. Koszyk przelotowy z Guru, z przyponem 20 cm. Działa na samozacięciu, można ładować do niego grubsze rzeczy i zamykać miksem, dodatkowo dodając mały pakunek PVA, robiąc coś na wzór Metody. Nie zadziała?
Według mnie zadziała, kto wie czy czasem nie pobije Metody nawet. Obecnie jestem na etapie szlifowania podajników z amortyzatorem, ale za rok już będę kombinował z innymi zestawami. Bo ten wcale często nie ustępuje Metodzie, Na stojącej Tamizie szedł jak burza.
I moje pytanie teraz. Czym się różni ten koszyk od sprężyny? Jak się okazuje niewiele, zestaw jest praktycznie identyczny, jednak tu mamy plastikowy wałek zamiast drucianej sprężyny. Koszyk ma zaletę, bo ładuje się miksem i partykułami, i wysypuje je szybko, jednak i sprężyna może dać efekty przy odpowiedniej mieszance zanętowej, dodatek pelletu halibutowego 2,3,4 mm może tez wiele pomóc (nie ruszy go drobnica), a i pakunek PVA nie ugryzie jak zawiesimy go na haku. Teraz tylko dopasować się di ryb, łowiąc na dalszej odległości, nie nęcąc zbyt mocno i powinny być efekty. Tak przynajmniej mówi 'teoria' i ja wiem co będę sprawdzał w przyszłym roku!
Co do helikoptera. Według mnie jest niedoskonały ze względy na mocowanie przyponu i niszczącą się rurkę. Zestaw z koszykiem przelotowym jest o wiele lepszy, do tego może funkcjonować jako zestaw bezpieczny, gdzie ryba się z niego uwolni po zerwaniu całości, czego nie można powiedzieć o helikopterze. Tego bym więc nie polecał z kilku powodów, i sam używam go do ryb takich jak płoć, okoń i leszcz, ewentualnie lin i karaś. Przy karpiach jest demolka, nie wspominając o amurach i jesiotrach. Po wyjęciu zestawu z podbieraka i wypięciu haka, możemy mieć sporo roboty przy naprawach zestawu. Przy Metodzie czy koszyku przelotowym tego nie ma.
Mam nadzieję, że taka forma dyskusji będzie panować już w tym wątku i innych. Śmiało piszcie o własnych wizjach i tym jakie widzicie plusy i minusy takich rozwiązań, bez ścieżek emocjonalnych