Deszcz się ruszył.
A potem wszyscy równo się zwineliśmy. Około 13 chyba.
Skończyłem z wynikiem 8:2 (karaś - lin ).
Przy takiej pogodzie nie spodziewałem się w zasadzie czegoś innego.
Ale nie pamiętam czy to przy Tobie miałem ten ekspresowy a wręcz torpedowy odjazd. Choć ryba potem zakotwiczyła w krzakach i musiałem rwać.
A ogólnie to dziękuję za mile spędzony czas.
Dziękuję za odśpiewane 100 lat i ogólnie za wszystko.