Żeby te mądrości naukowców z IRŚ nie okazały się gwożdziem do trumny PZW Chyba że komuś własnie na tym zależy bo czasami mam wrażenie że niektórzy działacze tylko na to czekają.
Gdybyśmy mieli normalny zarząd, to użyłby tej opinii do tego, aby walczyć o dobro wędkarzy. Niestety, ZG PZW to banda nieudaczników i kombinatorów. Rzekomo nic nie miało być po staremu, a jest jeszcze gorzej.
Ta praca wcale nie atakuje PZW jako takiego, bardziej uderza w sposób zarządzania wodami. Po prostu chodzi o to, że po upadku PRL-u niewiele się zmieniło, państwo ceduje wszelekie obowiązki na dzierżawcę, co ma fatalne następstwa. PZW jest tu bardzo wygodne, gdyż jest to moloch, i takim RZGW łatwiej było wszystko ogarniać.
Zauważcie jedną rzecz. PZW jako jeden z nielicznych użytkowników zatrudnia ichtiologów i ma ośrodki zarybieniowe. Niestety, nie oznacza to, że się dobrze z tego korzysta, wręcz przeciwnie. Tym bardziej widać jak na dłoni, że jednym z filarów betonu rybackiego są właśnie włodarze związkowi, którym wszelkie zmiany nie są na rękę. Taki Heliniak łazi w koszulce 'Więcej uprawnień dla SSR', co jest dla mnie kpiną absolutną. Tak jakby Stalin ubrał koszulkę 'niech żyje wolność'.
PZW ma idealne środki aby dbać o wody i pilnowac porządku nad nimi, ale nie ma w zarządzie ludzi z wizją lub takich, którzy myślą o dobrze wędkarzy i wędkarstwa, a nie o swojej kieszeni. Jak się przyjrzycie co się robi w okręgach, to ręce można tylko załamać, rządzą działacze, co nie mają ani wizji ani pomysłów, jak już to jak się nachapać. W okręgu opolskim mamy esbeka wiceprezesa, który pełni wiele funkcji, i co? I nic, pomimo materiaółw w TVP i prasie, dalej kandyduje na te stanowiska. Po prostu skandal. I jeszcze na filmie taki dziedzić Miś bezczelnie mówi, że Mach to OK gość, co przeszedł weryfikację. Szkoda tylko, ze się okazuje, że donosil na własną rodzinę. A powinien legitymować się nieposzlakowaną opinią.
Zauważcie też, że ZG PZW nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to co robi, nikt ich z niczego nie rozlicza. Jak więc ma być lepiej? Przewalają kasę, niszczą wody, a potem na takiej konferencji jeszcze Rudnik daje ciała, gadając głupoty i przynosząc wstyd.
Należy też dać sobie sprawę, że na pewno Polskie Wody nie są żadną alternatywą dla PZW. Aby wody były rybne trzeba się nimi opiekować, sprzedawanie zezwoleń to trochę za mało. Niestety, polskiego wędkarza nie cechuje myślenie zdroworozsądkowe, jak już to prezentuje on postawę roszczeniową. Ma być tanio, żadnych ograniczeń i pełno ryby. A skąd? Tu odpowiedzi brak.
Tym bardziej nie wierzę w jakieś fundusze. W Polsce oznacza to, że wyląduja tam jacyś politycy lub ich krewni, i na pewno nie będzie normalnie. Wystarczy zerknąć na Polskie Wody, gdzie doszło do buntu. Pracownicy zarabiają mało, pomimo kwalifikacji i szeregu obowiązków, ale ci z nadania politycznego mają dobre wypłaty. Pachnie więc to socjalizmem na maksa. Angole moim zdaniem mają to dobrze rozwiązane, gdyż u nich jest licencja wędkarska jaką sprzedaje Agencja Środowiska. Każdy wędkujący musi ją opłacić, i z tego jest kasa na wiele rzeczy, do tego można monitorowac liczbę wędkujących. U nas za to jest karta wędkarska, idiotyzm na maksa który tylko komplikuje rzeczy. Każdy kto korzysta w z wód powinien płacić na 'obsługę' i licencja roczna, tygodniowa czy dzienna to najlepsze z rozwiązań. Bo ktoś musi o wody dbać, je monitorować, i nie może to byc użytkownik ale ten, co wodę użycza. Nie moze być tak, że płaci się kasę do PZW, a państwo nic z tego praktycznie nie ma. Bo co to za interes, że trzeba wodę zarybić spora ilością narybku? Kto niby na tym korzysta? Tak naprawdę nikt oprócz kogoś kto tym zarządza. Gdyby opłaty były wyższe, nie byłoby rybaków w PZW, bo by się to nie opłacało. Związek kombinowałby jak zarabiać na wędkarzach, co oznacza wychodzenie naprzeciw ich oczekowaniom, nie zaś doświadczanie ich za pomocą GR Suwałki. Ale to Polska, i rzeczy nie są dla obywateli, ale w tym przypadku dla lobby rybackiego. Ono swoje macki rozciagnęło bardzo mocno. Całe szczęście są tacy, którzy się wyłamują i to otwarcie krytykują.