W zeszłym tygodniu odbyłem kilka wypraw na lód. Gdyby nie grypa, to pewnie miniony weekend również spędziłbym bym na rybach. Niestety
W ubiegły weekend udało mi się powędkować na 3 różnych akwenach.
Nie było bardzo dobrych efektów, ale jakieś dwa względne okoniki 26-28 cm udało się złowić.
Trafił się też taki kolega.
Na jednej z wód dwóch 30-letnich wędkarzy odłowiło w ciągu zeszłego tygodnia kilka-kilkanaście naprawdę pięknych garbusów o długości 35-40 cm. Piękne ikrzyce nie wróciły jednak do wody. Zdaniem tych wędkarzy taki okoń rośnie bardzo szybko, ok. 2 lat.
Nie jestem hipokrytą. Sam, mając lat 15 zabierałem ładne ryby. Wydawało mi się, że będzie ich zawsze dużo. Było to jednak ponad 25 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Pomijam już dostępność wiedzy na temat wędkarstwa i biologii ryb. Sami wędkarze powinni przecież odczuwać znaczny spadek wydajności naszych wód. Jak się okazuje wiele jest do zrobienia, również wśród pokolenia 30-latków, choć wydawałoby się, że świadomość w tym przedziale wiekowym powinna być największa (człowiek dostatecznie dorosły i myślący, w pełni sił fizycznych i intelektualnych, z dużą znajomością wszelakich źródeł informacji).
Poznałem też 65-letniego wędkarza, który czeka na nadejście wiosny. Rozbija się wtedy za całym swoim obozowiskiem nad brzegiem jeziora i siedzi tam do października. Ma swoją łódkę i wędki cały czas w wodzie. Jegomość ten pisze pisma do okręgu PZW z prośbą o wpuszczanie do wody trucizny, która zabijałaby okonie. Jego zdaniem okoń to szkodnik, który wyżera ikrę innych ryb. W dodatku poluje ławicami, więc jest wyjątkowo niebezpieczny dla białej ryby. Ja pozwoliłem sobie tylko na jedno cicho wypowiedziane zdanie mówiące, że chyba jakaś tam równowaga powinna być zachowana. Oczywiście wzbudziło to odpowiednią reakcję na równie odpowiednim poziomie. Codziennie w pracy muszę stawać czoła chamstwu i ludzkiej głupocie, więc nie mam już na to sił podczas wędkowania. Tu mam wypoczywać. Wolałem przenieść się do innego przerębla