muzyka super, słowa przerażające:
Pozwólcie, że opowiem mrożącą krew w żyłach historię o tym, co widziałem
Wędrowałem pewnej nocy po bezdrożach. Po jednym głębszym nie więcej.
Wpatrzony w gwiazdy spacerowałem, rozkoszując się jasnym światłem księżyca.
Nieświadom bliskości czegoś, co śledziło każdy mój ruch.
Z przerażenia upadłem na kolana gdy coś wypadło na mnie zza drzew.
Porwało mnie w miejsce przeklęte, gdzie straciłem łaskę Bożą.
Tam wezwali mnie bym do nich dołączył, dołączył do tańca umarłych.
W krąg ognia podążyłem za nimi, do samego środka.
Zamarłem ze strachu jakby zatrzymał się czas a jednak ciągle pragnąłem iść.
I płomienie ognia nie poparzyły mnie, gdy wszedłem na węgle.
Czułem się jak w transie, opuścił mnie mój duch.
I gdybyż tylko ktokolwiek mógł być tego świadkiem...!
I tańczyłem i wołałem i śpiewałem wraz z nimi. Wszyscy mieli martwe, puste oczy.
Bezduszne istoty, nieumarli, przybyli wprost z głębin piekła.
A gdy tak tańczyłem z umarłymi, mój wolny duch śmiał się i kpił
z bezdusznego ciała, co poniżej tańczyło w kręgu umarłych.
Aż nadszedł czas połączenia i dusza na powrót spłynęła we mnie.
Nie wiedziałem czym żyw, czy umarłem. A oni mnie otaczali.
Ale szczęśliwie, wybuchła kłótnia i odwróciła ode mnie ich uwagę.
Kiedy zdjęli ze mnie spojrzenie, natychmiast umknąłem.
Biegłem,jakby goniły mnie demony, szybciej niźli wiatr.
Ale na jedną rzecz się nie odważyłem: obejrzeć się za siebie.
Kiedy czujesz, że nadchodzi twój czas, bądź gotów.
Pożegnaj się ze wszystkimi, łyknij gorzałki i zmów modlitwę.
Kiedy w łóżku swym leżysz, kiedy senne mary śnisz...
I nagle budzisz się ze snu by iść tańczyć z umarłymi...
Kiedy w łóżku swym leżysz, kiedy senne mary śnisz...
I nagle budzisz się ze snu by iść tańczyć z umarłymi...
Po dziś dzień nie wiem, czemu wtedy pozwolili mi uciec.
Ale nie zatańczę już więcej. Dopóty zatańczę ze zmarłymi.