Liny zawsze cieszą 😀 W każdej ilości 😀👍
Ja pierwszy raz od niepamiętnych czasów miałem okazję pojechać na rybki już w piątek i bardzo chętnie z tego skorzystałem 😀 Na sobotę byłem ugadany z chłopakami, także 2 dni na rybkach 😀😇
Dobra, do rzeczy. Nad wodę zajechałem w piątek około 7 i siedziałem do soboty około 18 (nockę kimnąłem w aucie).
Misja była jedna - PW i test zamiennika kija dedykowanego! Metoda też poszła do wody, ale traktowałem ją po macoszemu, a mimo to i tak dala parę ryb.
W piątek z rana przy rozpakowywaniu się już strzelałem peletem i po rozpoczęciu łowienia dosyć szybko zameldował się amurek ok 3-4kg, potem karpik 8,5 kg i znowu amurek tylko trochę większy. Intensywne brania skończyły się po 8 potem do wieczora była dłubanina z której udało się jeszcze jednego karpika około 8 kg wyjąć, amurka, 2 F1, wzdręgę, płotkę, 6 pięknych karasi. W tym czasie na metodę miałem kilka odjazdów ale na brzegu wylądował tylko piękny leszcz i amurek ok 4kg. Za to około 18:30 odjazd na metodzie zapewnił mi sporo emocji i bolące do dziś przedramię - po 40 min walki zostałem pokonany bo ryba weszła w zaczep i ni ch... jej nic nie ruszyło już 😟
W sobotę na stanowisku (innym) byłem już po 5 i dosyć szybko pojawiły się brania lecz niestety 2 pierwsze skończyły się moją porażką, a rybki odpłynęły z haczykami (przypon 0,23!). Cóż zdarza się. Około 6 przyjechał Czesiu zaraz wydoił ładnego miśka i amura 12kg. Pojawił się też Artur i dosyć szybko pięknego 18kg misia na macie witał. Ja w tym czasie jednego amurka zaliczyłem i jednego leszcza na metodę. Brania skończyły się po 7 i potem znowu dłubania. Około 8 przenieśliśmy się bliżej Artura, także można było zobaczyć jak radzi sobie ktoś dłużej obeznany z PW i trzeba przyznać że praktyka czyni mistrza - dzień był bardzo słaby a i tak wydłubał kilka ładnych ryb i trochę średniej rybki.
Około południa przybył do nas jeszcze Maciek także jeszcze weselej było. Brania były bardzo słabe ale kilka leszczy i karpia ok 7kg na metodę wyjąłem, a na PW kilka karasi i nowy PB amura - 8,5kg 😀 Amury to wogóle na tej wodzie jakieś diabły wcielone i widok podbieraka odpala im dodatkowe pokłady energii.
Po amurze musiałem odciąć kawałek żyłki i tu w końcu się kapłem że w przelotce wypadła porcelanka ( a łowiłem tak cały piątek i sobotę!) I pojawiły się wyżłobienia, także kijek na gwarancję idzie bo w tym roku kupiony - mimo takiego mankametu poradził sobie z paroma fajnymi rybkami 😀
Później już niewiele się działo i około 18 było pas - trzeba odpocząć. Wyjazd bardzo udany pod względem towarzyskim - poznałem Artura który okazał się świetnym gosciem, a z Czesiem i Maćkiem zawsze się fajnie łowi.
Uff... Ale się rozpisałem 😀