A komentarze typu "Na chu$% pan te ryby kujesz, bier pan 2 i spier$#$" to normalność...
Już wielokrotnie na forum spotkałem się z takimi, lub tym podobnymi wypowiedziami. Wybaczcie koledzy, ale nie wierzę w nie. Dlaczego? Bo z reguły ludzie nie nakazują sobie niczego, bez poważnego powodu. Przecież w sklepie, jeśli czegoś nie chcę kupić, żaden sprzedawca, albo niecierpliwy klient nie powie mi "kupuj Pan to, bo jak nie to mordę skuję", a na drodze, kiedy chciałem gdzieś dojechać i nie godziłęm się z kimś, że inna droga jest krótsza, nigdy nie słyszałem "jedź Pan w prawo, bo jak w lewo, to w ryj Pan dostaniesz". Podobnie łowiąc od 30 lat nie słyszałem od żadnego wędkarza "bier Pan te ryby, bo ci żebra porachuję". Mogliby tak powiedzieć jedynie kryminaliści zaprawieni w przemocy wobec ludzi, bo inni mają raczej poczucie wolności własnej i pewien szacunek dla wolności drugiego. A kryminalista to patologista, który miłuje zniewolenie innych, ale i siebie samego, bo za nic ma siedzenie za kratami. Pociąg do wolności dla normalnego człowieka jest czymś tak naturalnym, jak pociąg do kobiety. A nawet bardziej, bo o ile bez baby można żyć, to bez wolności jest ciężko.
No więc z tych wszystkich wypowiedzi o mięsiarzach, którzy zmuszają wypuszczających rybki nieboraków do ich zabierania, wynika, że większość wędkarzy, bo przecież większość to mięsiarze, to kurna kryminaliści, specjalizujący się w przemocy wobec biedaków nieboraków spod jasnej gwiazdy C&R.
To wszystko wskazuje, że w niezłym towarzystwie się obracamy i niezłe hobby sobie wymyśliliśmy. Teraz wiem, dlaczego żona wciąż się mnie czepia, że jadę na ryby. Nie chce, żebym wrócił wydziargany. I wcale się jej nie dziwię. Kiedyś miałem kolegę, co go "Plakat" nazywaliśmy. Niespecjalnie wyglądał. Rozumiem więc żonę, że chce mnie chronić przed takim wyglądem.
Najlepiej jest szczuć się nawzajem.