A dlaczego mamy zostawić rybaka w spokoju który gospodaruje na wodach skarbu Państwa i nie stosuje się do operatu ?
Przede wszystkim - skąd wiesz, że nie stosuje się do operatu? Pomyśl logicznie, jaki jest sens aby rybak niszczył wody na których funkcjonuje? On po prostu stosuje się do modelu zrównoważonej gospodarki rybackiej, czyli traktuje wodę jak staw hodowlany. Państwo to akceptuje, naukowcy rybaccy są przekonani, że ryby są.
Sam problem jest taki, że on ledwo wiąże koniec z końcem, dlatego idzie 'na maksa'. Zaś wodę traktuje jak mu na to pozwala prawo. Jak ma robić inaczej? To są realia prowadzenia biznesu w Polsce. Myślisz, że w rejonie takiego Szczecinka czy Drawska, jest wielu chętnych na to aby dzierżawić wodę? Wątpię. Kto miałby się więc tymi wodami zająć? Problem jest znacznie szerszy niż sam 'zły rybak'. W okręgu olsztyńskim jest 9 tysięcy wędkarzy, mają 106 zbiorników. Sami ledwo mogą to opłacić, nie dotrzymywano tam warunków operatu na kilku wodach. To są realia na pojezierzach. Jest tam mało miast i znacznie mniej ludności, a co za tym idzie wędkarzy.
Ja jak chcę wędkować na wodach PGR też muszę opłacić zezwolenie. To co rybak może jezioro wyczyścić do zera a wędkarze nie powinni mieć nic do gadania ?
Jeżeli dzierżawisz pole, to czy ja mam coś do powiedzenia tobie, co masz siać i tak dalej? To twoja broszka. To, że możesz wędkować tam, jest sprawą rybaka. A czy jezioro jest czyszczone do zera? Wątpię. Do zera czyszczą lokalni kłusole, którzy hulają tam, gdzie nie ma kontroli. Rybak musi dbać o wodę, pilnować jej. Nie będzie tego robić PSR, bo musiałoby ich być kilka razy więcej aby były wyniki.
Ogólnie trudno wymagać, aby rybak ponosił koszta operatu i dzierżawy, jednocześnie nie odławiając ryb, a tak chyba chcieliby wędkarze. Ogólnie wody rybaków jak i wędkarzy cechuje podobna ilość ryb, niewielka. Nie słyszałem aby w takim okręgu olsztyńskim był jakieś bardzo rybne wody PZW. Standardy są więc podobne.
Przekazać wody innemu gospodarzowi który będzie dbał o rybostan i będzie kontrolowany.
A gdzie znajdziesz tych gospodarzy? Prawda jest taka, że większość jezior prezentuje się fatalnie pod względem rybostanu, to trwa przecież już grubo ponad 30 lat. Chętni to są na zadbane wody, na kiepskie kto się skusi? Kto zainwestuje sporo aby odbudowywać ichtiofaunę, jednocześnie pilnując zbiornika? Mało kogo stać na to, aby kilka lat czekać na efekty. Rybacy nie niszczą wody od razu, przez rok czy dwa, to jest wieloletni proces. Gdyby jeszcze spółki rybackie były jednoosobowe albo było to kilku wspólników. Ale to są zazwyczaj gospodarstwa rybackie, gdzie trzeba płacić pracownikom. Jak brakuje na wypłaty, to się robi różne rzeczy... Ciekawe jak płaca minimalna wpłynie na jeszcze większą degradację wód. Zyski spółek rybackich się kurczą, a płacić trzeba coraz więcej, może i dlatego wielu kombinuje z odłowami tarlaków.