W piątek wziąłem urlop żeby połowić na lokalnej komercji i sprawdzić czy jeden z pelletów będzie równie skuteczny co ostatnio. Traf chciał, że znajomy z pracy (również wędkarz) od czwartku wolne też miał żeby połowić na wodach PZW. No więc zaczyna się w czwartek od rana telefonem czy wiem dlaczego zbiornik, na który się wybierał jest zamknięty. To mówię mu, że czytałem o zawodach i zbiornik cały tydzień prawie nie dostępny prócz soboty a niedziela zawody znów- czy jakoś tak. To słyszę, że ściema jakaś bo nikogo nie ma, za to po kilka sztuk karpia na m2 pływa. I to nie takiego kroczka tylko takie nawet 3kg+. Zaznaczyć tutaj warto, że ostatnia moja wizyta na tym stawie to spławik (po zmianie z klasyka) i mnóstwo drobnicy (płoć, karaś) i od ch***a sumika karłowatego... Myślę, że fajnie w takim razie. Fakt, że zbiornik około 1.6ha ale może coś się tam uchowa. Otóż nic bardziej mylnego. Dzisiaj ów kolega pokazuje zdjęcia ze swoimi sobotnimi zdobyczami 3 i 4kg karpie (oczywiście jak to w jego przypadku dostały w łeb i na patelnie w domu). Prócz tego mówi, że inni wędkarze wjeżdżali dosłownie na godzinę, odłowili co swoje i do domu. Przy nim z tego co twierdzi inni mięsiarze jego pokroju wyciągnęli około 30 sztuk - każdy oczywiście w ramach limitu obowiązującego w PZW Kalisz. Teraz tak mi się nasuwa, jak ma być dobrze? Wróciłem do wędkowania po piętnastu latach przerwy. Ryb nie zabieram bo nie lubię ale nikomu nie bronię tylko niech to będzie w ramach rozsądku. Staw znajduje się 15metrów od obwodnicy i to dosłownie. Jak się usiądzie od tej strony to można do głowy dostać więc raczej mało oblegany...jednak jak jest ryba to informacja rozeszła się szybciej niż info o promocji w Lidlu...Pamiętam czasy, kiedy jeździłem z wujem na ryby i liny 35 cm+ były normą, teraz rozmawiam z wędkarzami i co poniektórzy linów nie uświadczą w ogóle. Mam za sobą kilka wypadów na PZW w tym roku (powrotowym) i jedno co mogę powiedzieć, że z satysfakcją wróciłem jedynie z dwóch zbiorników NK w moim rejonie. Byłem tam jednak w tygodniu więc miejsce się znalazło , ciekawe jak to wygląda w weekend? Czy nie jest rozwiązaniem wprowadzanie chociażby na 3-4 lata w poszczególnych wodach zasady no kill? Nie jestem specjalistą ale może uda się w ten sposób jakoś ożywić wody?