1. Zamiast o Alanie Scotthorne poczytalbym o polskich wedkarzach.
2. "Jeżeli masz psa, możesz ten fakt wykorzystać do nęcenia!" i "Możesz udawać turystę, możesz zabrać dziewczynę na łódkę" -niepotrzebne to!
3. Uzywanie okreslen "towar" w stosunku do zanety jest troche dziwne. "Towar" – produkt pracy ludzkiej, ktory jest przeznaczony do sprzedazy. Przewaznie zalega na polkach sklepowych. "Towarem" jest tez proszek do prania lub preparat na stonke wiec nie ma sensu wsypywania ich do wody.
4. Regulamin FIPSed gdyby byl zly juz dawno zostalby zmieniony. Ma byc on prosty i jednakowy dla wszystkich. Skoro pellety tucza ryby wiec ilosc zlowionych ryb moze byc mniejsza (kij ma dwa konce!).
To tyle tak po 3 min. przegladania gazety.
Dzięki za sugestie!
Mam nadzieję, że będzie też więcej o polskim wyczynie. Chociaż nie uważam, że Alan jest zły. Jego taktyka i sposób myślenia mogą wiele nauczyć. On wcale nie wygrywa wszystkich zawodów - tutaj by dwa razy czwarty. Też pokazuje to jak trzeba myśleć nad wodą... Jak wiele rzeczy zależy tylko i wyłącznie od obranej taktyki. Na nic będą gliny, dżokersy i parzone pinki jeżeli nie ma się dobrego planu. Alan poza tym łowił we Francji w poprzednim numerze, kontynentalnie. Co ciekawe wygrał zawody inny Angol, co też jest niezłe - bo pokazuje, że łowiący 'inaczej' Angole dają radę sobie wyśmienicie i w Europie...
Co do regulaminu FIPSedu to się z Toba nie zgodzę. Jeżeli biegasz sportowo, normalnie ubrany w buty i strój (spodenki, koszulka, czy jakieś getry) - to ciekawe co by było gdyby ktoś kazał biegać Ci w sandałach i todze...
Według mnie powinno się łowić normalnie, tak jak to jest nad wodą. Nikt nie mówi o tym, żeby sypać tony pelletów do wody, wystarczy limit 1 kg - i juz jest ciekawie, co? Odnosnie zaś ekologii, to pomyśl, skąd się bierze jokers na zawodach. Wiele ekip przyjeżdża z własnym 'towarem' - a często jest on z niewiadomego żródła. Lepszy więc będzie pellet (jak nikt go nie uzywa na łowisku to nie będzie działał) niż żywy jokers i ochotka z możliwością rozprzestrzenienia się jakiegoś choróbska.
Wracając zaś do samych przepisów... Nie rozumiem dlaczego nie pozwalać na użycie Metody czy helikoptera... Przecież każdy gruniciarz z reprezentacji międzynarodowej ma to w jednym palcu. OK, niech nie będzie pelletów - ale same techniki z krótkimi przyponami eliminować?
Spróbuj powiedzieć mi dlaczego i po co? Przecież chodzi o rozpowszechnianie sportu wędkarskiego a nie o robienie zawodów wg przepisów uwzględniających techniki sprzed 30 lat! Masa ludzi łowi Metodą właśnie. przecież na Inniscarze nikt nie miałby szans na wygranie w ten sposób, bo łowisko narzuca sposób łowienia (duża głębokość). Im więcej zakazów w przepisach, tym gorzej... Im większa różnorodność tym lepiej! Po co w spławiku robić limit długości tyczki do 13 metrów? Niech ktoś łowi na 14,5 czy na 16 metrach jak woli! Nawet na 18 czy 20