Jacek, to co pisze ten nurek ma sens. Ja to jednak widzę troszkę inaczej...
Aby zrozumieć dlaczego PZW robi to co robi, trzeba policzyć, ile kasy stanowią przymusowe zarybienia. Ponad połowa składki idzie na zarybianie. 600 000 członków, pomnóżmy to przez 100 PLN. Ponad 60 mln! To jest biznes... Tutaj się szarpie kasę, leci w kule, robi wały
Tak więc PZW, IRŚ i inni fachmani nie dadzą się przekonać, ze nie należy zarybiać. Bo wtedy kura znosząca złote jajka dostanie w łeb, Ichtiolodzy straciliby pracę i przestali być filarami zrównoważonej gospodarki rybackiej. Z drugiej strony mamy wygłodniałą rzeszę wędkarzy, która chce ryb. Są jak ludzie na pustyni, strasznie spragnieni. No i mamy polskie wody... Jak pogodzić wszystkich?
Niech ryby się produkuje aby nimi zarybiać część zbiorników, robiąc z nich 'wanny z karpiami'. Niech Zenon Bombalina się nażre i nałowi do syta. Z drugiej strony, niech wprowadzi się łowiska 'no kill' lub też o ograniczonej możliwości zabierania ryb, chociażby jak wg propozycji nurka. Jest zarybianie, są ryby, głodni wreszcie się sycą, a w wielu zbiornikach wszystko zaczyna wyglądać normalnie. W takiej sytuacji praktycznie każdy jest zadowolony.
Nie uważam, aby wprowadzanie pomysłów szalonych miało sens. Bo takie wymiary wg propozycji nurka nie przejdą, bo brzmiałoby to tak, jakby zabronić Polakom picia piwa, i te dozwolone było dopiero po 40tce. Trzeba szukać rozwiązań, gdzie każdy jest zadowolony. Nałkowiec z IRŚ może bełkotać nam swoje prawidła o zrównoważonych gospodarkach i o tym jak to rybak jest lekiem na całe zło, broniąc się przed wszelkimi zmianami, ale jak poczuje, że nie traci na nowym dealu, dostosuje się. Baron PZW jak zobaczy, że kasę dalej będzie dostawał, tez się zgodzi. Wędkarz co wali wszystko w łeb powinien się zgodzić bez problemów większych, my też jesteśmy zadowoleni. Ktoś traci? Raczej nie...
Ja bym się skłaniał do szukania kompromisu, nie zaś do snucia wielkich nierealnych planów. Jeżeli goście z Twardej wiedzieliby, że nie stracą wiele na zmianach, że dalej będą w grze, na stołkach, zgodzą się na wiele. Aby wody były normalne, trzeba odnowić populacje zamieszkujących tam gatunków, i nigdy ich już nie przeławiać. Chcą mięsa? Dać im, w wyznaczonych miejscach, aby odpuścili sobie te normalne wody.