Przed chwilą wróciłem znad swojej starej odry.
Pojechałem rowerem, i trochę nie chciało mi się zabierać aparatu.
Żałuję ogromnie, bo miałem aż dwie okazje do zrobienia świetnych fotek. Pierwszą w chwili kiedy dorosły bóbr ustawił się cudownie pod swoim żeremiem. Było przynajmniej 10s na zrobienie kapitalnej foty.
Chwilę później, kilkadziesiąt metrów dalej, pod brzegiem miałem malutkiego bobra. Maleństwo, na oko ważył góra 1,5 kg. Również było przynajmniej 10s na oddanie dobrej foty.
Można się zdenerwować
Warto jadąc nad wodę włożyć choć najmniejszy kompakt do kieszeni. Szkoda marnować takie okazje.
Na marginesie, to jeszcze nie widziałem tak małego bobra. Dorosłe już przynajmniej setki razy. Ale takie maleństwo, dzisiaj po raz pierwszy.