No to wyjaśniliśmy sobie przynajmniej jedną sprawę. IRŚ nie jest od tego aby zmieniać, naprawiać itd - jest od tego aby badać. Skoro więc taką pełni rolę, nie widzę Panowie żadnego powodu aby w jakikolwiek sposób brać IRŚ pod uwagę w walce o 'nasze'. Naiwnie myślałem, że to coś jak lekarze na przykład, co są zobowiązani aby pomagać ludziom
Oop, sorry, my mistake!
Chociaż z drugiej strony, to na pewno da się coś załatwić, trzeba jednak wiadomo czego... Kasa, pieniądze, diengi, money, sestercje, sieka
Wobec tego, zastanawiam się kto w tej stajni Augiasza zobowiązany jest do pilnowania porządku nad polskimi wodami. To jest po prostu burdel, nie znajduję innego słowa. Każdy ciągnie w swoją stronę - RZGW, Ministerstwo Rolnictwa, Ministerstwo Ochrony Środowiska, PZW, rybacy, IRŚ też się wciska ze swoimi jesiotrami, łososiami. Nie ma komu dbać o wodę - ani policja nie jest od tego, ani straż miejska, straż rybacka to jeden człowiek zaś na tysiące kilometrów linii brzegowej rzek, kanałów i jezior.
Będzie bardzo trudno coś zrobić, bo jako wędkarze stoimy często w opozycji do ekologów i obrońców praw zwierząt. IRŚ będzie często przeciwko nam - wędkarzy nie lubią, zwłaszcza tych co wypuszczają ryby (bo są przeciwni rybakom), PZW to znowu ciepłe posadki i mydlenie oczu, wiadomo, nie ma co pisać.
Dlatego trzeba założyć stowarzyszenie (nie fundację) i walczyć o swoje. Myślę, że trzeba szukać poparcia szerokich mas wędkarzy, zwłaszcza młodszego pokolenia, szukać wsparcia u politylków.
Idelanym rozwiązaniem byłoby w Polsce utworzenia Agencji Ochrony Wody - zwał jak zwał, na model brytyjski. Powinno się kupować roczne licencje wędkarskie - i z tego powinny być pieniądze na to aby zajmować się wodami, przynajmniej byłaby to część finansowania tej organizacji. Mieliby oni własnych strażników (mogliby przejąć PSR), ichtiologów, i dbaliby o porządek nad wodami. Oni by robili badania i ustalali na jakim poziomie powinno się zarybiać, system operatów i przetargów powinien zaś zostać uproszczony. Agencja miałaby w nosie czy na wodzie jest rybak czy wędkarze, pilnowałaby porządku. PZW zostałby zwykłym klientem, nie byłoby żadnych kart wędkarskich (które wydaje PZW) - mogłoby dojść do przejmowania wód przez same koła wędkarskie. Bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by koło Rekin samo wydzierżawiło wody, nieprawdaż?
Przejęcie części kompetencji od RZGW, MIn.Rolnictwa, Ochrony Środowiska sprawiłoby, że ustalony byłby porządek. Działalnośc agencji mogłaby szybko wpłynąć na poprawę stanu wód, to znowu powinno poprawić sytuację finansową branży wędkarskiej (handlowej) i turystycznej.
Nie widzę innego rozwiązania. Skoro wodami nie przejmuje się IRŚ, RZGW, ministerstwa - to musi ktoś to wreszcie zacząć robić. Jak na razie jest spychologia, nikt nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności. To jest chore i to jest podstawą wszelkich problemów. Bo to, że Zenon Bombalina zabiera wszystkie ryby jak leci to jest jeden koniec - to , że mu się na to zezwala to drugi.
W ten sposób będziemy wyjaławiać wody jeszcze bardziej, IRŚ będzie je sobie badał, PZW sprzedawać będzie pozwolenia, Ministerstwo Rolnictwa będzie rozdawało nagrody, będą kolejne konferencje, jubileusze, wyjścia pocztów sztandarowych i defilady, świętować się będzie sukcesy - zarybienia jesiotrem, kto wie może i arapaimą lub olbrzymim karpiem syjamskim
A szary wędkarz będzie tłukł drobnicę, ciesząc się z nowego przepisu na mielone kotlety z uklejek