Chciałabym podzielić się swoim sposobem na jesienne płocie z zimnej wody.
Co najważniejsze zawsze łowię z marszu, nigdy nie mam przygotowanej miejscówki. Ze względu na brak czasu nie mam możliwości kilkudniowo nęcić sobie miejsc, żeby później zebrać owoce w postaci dużych ryb.
Tego dnia słońce mocno przedzierało się przez chmury, ale woda już jest mocno zimna i przejrzysta.
Postanowiłam, że wybiorę takie mieszanki zanęt, żeby wszystko mocno smużyło. Zrobiłam 0.5kg zanęty płociowej, 0.5kg gliny argila. Do zanęty dodałam kolendrę suszoną. Ziarna konopi oraz główne składniki: robaki oraz mielony chleb tostowy ułożyłam osobno na półce, żeby móc dawkować składniki podczas wędkowania. Na półce nie mogło też zabraknąć kubka gorącej herbaty!
Pierwsze rzuty nie były obiecujące. Byłam na 30 metrach i sukcesywnie oddalałam się widząc brak jakiejkolwiek reakcji. Wylądowałam na 45 metrze i tam rozpoczęło się łowienie.
Pare słów o zestawie. Na szpuli plecionka 0.10. Strzałówka 0.23 ok. 10 metrów. Skrętka i koszyk na feederlink-u. Przypon 0.08 z haczykiem bezzadziorowym 0.18.
To już któryś raz, kiedy taka technika feederowa pozwala mi dobrze połowić, może i u Was przyniesie efekty
Wędkarska Piątka!