U mnie z tym dziadostwem to było tak, że 30 października normalnie pracowałem a w nocy poczułem się źle, ból pleców i taki otumaniony byłem przy tym zmęczony. Późnym wieczorem gorączka prawie 38 po ibupromie przeszła. W niedzielę zmęczenie, ból pleców i taki dziwny człowiek. W poniedziałek do pracy nie poszedłem tylko tepeporada - dostałem biseptol i zwolnienie. Po południu telefon, że we wtorek test - z automatu kwarantanna. Zrobiłem test w środę wieczorem ok 22 wynik- Nierozstrzygajacy, czwartek cały dzień dodzwonić się nie szło do lekarza, w końcu udało się i kolejny test w innym województwie i ośrodku. Ok ok 14 w piątek miałem test. Wynik w poniedziałek rano- Nierozstrzygajacy znów. No jaja, do lekarza się nie dodzwoniłem swojego. Wieczorem dostałem telefon z tego szpitala co robiłem drugi test, że mam taki a nie inny wynik. Lekarka poinformowała mnie, że mój organizm jest odporny na testy i nie ma sensu mi tego robić. W końcu we wtorek popołudniu dodzwoniłem się do mojego lekarza, który kazał mi zostać na kwarantannie do końca czyli te 10 dni. Objawy u mnie minęły po tygodniu. Na szczęście nikt z domowników nie złapał a ja musiałem mieć bo mam częsty kontakt z różnymi ludźmi i mój kolega z którym pracujemy miał pozytywny. Także można mieć covid i testy nierozstrzygajace.