Szczepionka nie chroni przed zarażeniem, tylko przed cięzkim przechorowaniem raczej.
Ale czaisz, że tylko niewielka część może złapać wirusa po zaszczepieniu, a reszta przynajmniej przez pewien czas ma odporność? No chyba, że od razu (tzn przed uzyskaniem odporności po szczepieniu) pójdzie sobie na imprezę, jestem zaszczepiony/-a, więc hulaj dusza?
Ale tak jest w istocie? Nie wiem. Wydaje mi się, że złapiesz tak samo łatwo jak niezaszczepiony, tylko po prostu Twój organizm ma przeciwciała, więc albo nawet tego nie zauważysz, albo przejdziesz łagodnie. Co i często bez szczepionki się przydarza. Więc ludzie chorzy i bezobjawowi zarażają.
Siedze od wczoraj na rybach i czytam tą dyskusje co jakiś czas.
I zabardzo nie rozumiem tej przepychanki.
Ci co chcą niech sie szczepią , ci co niechcą niech sie nie szczepią.
Ja nie chce być drugi raz chory i przyjołem nadzieje...
Ja nie przepycham się o szczepionki, tylko o to, aby braku akceptacji na eksperyment medyczny nazywać postawą niechrześcijańską. Niech się szczepi każdy chetny.
Moim zdaniem mówienie o szczepieniach jako o eksperymencie medycznym jest nadużyciem i mija się z prawdą. Podtrzymuję moje zdanie o postawie antychrześcijańskiej.
Moim zdaniem nosi to wszelkie znamiona eksperymentu medycznego. Oczywiście nie takiego zupełnie hardkorowego na ura bura, zero absolutnie badań, zobaczymy, co będzie... Ale jednak.