Ja zachorowałem w tym roku dwa tygodnie przed Świętami Wielkanocnymi. Na początku zaczęło się od bólu zatok, zresztą 2 czy 3 dni wcześniej przewiało mi głowę. Na początku było łagodnie, temperatura i kaszel. Później doszedł ból głowy ale taki jakiego nigdy w życiu nie miałem. Tak jak by mnie ktoś rurką po głowie okładał, do tego biegunka nudności, utrata zapach. Perfum nie czułem jak psiknąłem w nakrętka. Bodajże czwarty dzień miałem taki jak bym na drugi dzień miał bym być całkowicie zdrowy, a tu jeszcze dowaliło mocniej. Niektórzy znajomi mieli z tym podobnie. Przez tele poradę dostałem leki witamina D3 i tiokodin na kaszel. Jak prosiłem o antybiotyk na płuca to lekarz powiedział, że na to antybiotyku się nie przepisuje. Jak prosiłem żeby mnie zbadał to powiedział,że nie bo może się zarazić. Najlepsze jego zaleceniem było żebym miał nadzieje, że zapaleniu płuc nie będę miał .A czułem, że w oskrzelach zaczyna robić się nie ciekawie. A że byłem po teście pozytywnym wrypali mi kwarantannę. Wyszło tak , że napisałem post na stronie Lekarza Bodnara o mojej sytuacji i poprosiłem o kontakt do lekarza. I okazało się go dostałem o Pani mieszkającej niedaleko mnie. Dowiozła mi również Amantadynę. Udało się z panią lekarz skontaktować i pierwsze co dostałem dobre opierdziel, Żeby nie powiedzieć opierdol na czekam, że 8 - 9 dzień choroby w 80 % procentach przypadków to jest już zapalenie płuc. Przepisała mi antybiotyk Amantadyne dowiozła Pani i nakaz łykania akrdu dwa razy dziennie. Jak leczenie rozpocząłem we wtorek wieczorem to w piątek byłem na nogach. Był obowiązkowy codzienny kontakt z Panią lekarz i zdawanie relacji. Zmiany mojego stanu zdrowia były dokładnie takie jak opisuje lekarz Bodnar na swojej stronie. Ale była jedna akcja z mojej winy i wylądowałem na pogotowiu na kow idowym. Zrobili mi wszystkie badania mocz krew i tomografie. I po wirusie nie było śladu. Po wszystkim skakało mi ciśnienie i byłem z tym u rodzinnych lekarzy i mówiłem im jak byłem leczony. Odziwo wszyscy wiedzieli jak się dawkuje, pytali według którego schematu byłem leczony. Ostatni raz jak byłem to Lekarz pytała mnie z kąt miałem kontakt bo ludzie pytają zatkało mnie. Jak ją zapytałem dlaczego oni tak nie leczą powiedziała, że amantadynę trudno kupić. I teraz pytanie jaki był by finał gdybym słuchał tego rodzinnego z tele porady to już by dawno po mnie kwiatki zwiędły na cmentarzu. Dla mnie morał jest taki mówię na własnym przykładzie , że wszystko jest w porządku. Tu się o nas troszczy maseczki ograniczenia dezynfekcja rączek, nóżek. Dopóki się nie zachoruje bo wtedy budzimy się z ręką w nocniku. Zamyka się nas na kwarantannie i karze czekać co będzie. Czy już będzie z nami na tyle źle, że będziemy nadawać się do zabranie do szpitala. Czy jeszcze siedzimy w domu i czekamy. I to dotyczy wszystkich i tych ,którzy chcą się szczepić i tych którzy nie chcą.