Problemem w tym przypadku była szybkość, z jaką obecnie przemieszczamy się po świecie. I tyle. Te 100 lat temu raczej nikt poza okolicą Wuhan o tej chorobie by nie usłyszał.
Nawet gdy dżuma wybijała pół Europy to czyniła to w miastach. Kto spieprzył w miarę sprawie na wieś, temu się udało. Chyba że ktoś zarażony także zdążył poszukać tam schronienia.
Jeszcze jedną ważną kwestią było to, że taką dżumą się człowiek zarażał i po chwili go nie było. Więc nie za bardzo miał czas dojechać daleko od miejsca zarażenia.