Czytam te wpisy i widzę jedno, generalnie jest problem z życiem w społeczeństwie. Szczepienia bądź brak szczepień to tylko obraz tego co mam na myśli. Osiedle domków, lato, upał, jeden z sąsiadów, gdy już chłodniej wieczorem, wypada z domu, z gromadą rozwrzeszczanych pociech i zaczynają w najlepsze grillować śląską z Biedronki za 8,99 zł. Dym i smród leci na 3 kolejne domy, gdzie ludzie otwarli okna by wpuścić nieco wieczornego chłodu i delikatnego wiatru. W ten sposób jedni siedzą i oblizują palce, a 3 inne rodziny kombinują co zrobić ze smrodem, który teraz mają w domach na całą noc. Spróbuj się odezwać, to obraza majestatu, wiązanka łacińska i stwierdzenie, że „on jest u siebie” i spierd…. Przykładów można mnożyć w nieskończoność i każdy zapewne potrafi kilka wymienić. Taka to właśnie wolność, gdzie jeden robi co chce, tym samym wpływając na wolność drugiego.
Dokładnie tak samo wygląda sytuacja ze szczepieniami. COVID „nie wygaśnie”, jeśli będzie miał warunki do rozprzestrzeniania się, jak w sumie każda choroba, będzie z nami nadal, będzie mutował i zbierał żniwo, bezpośrednio lub pośrednio- poprzez brak leczenia na inne choroby, na powikłania. W ten cudowny sposób nadal będą lockdowny, ograniczenia, upadająca służba zdrowia, będą problemy z dostawami, drożyzna, inflacje, zwolnienia, problemy w pracy, dłuższe terminy w urzędach i inne cuda. I problem będzie dotyczył wyszczepionych jak i niewyszczepionych, raczej w jednakowym stopniu.
Można przerzucać się danymi, można udawać jak to się zna na chorobach i ludzkim układzie odpornościowym, a wystarczy spojrzeć w przeszłość, do czasów szkoły podstawowej, gdzie szczepiono nas u higienistki preparatami na różne, groźne choroby, na które nie chorowaliśmy, bo ich nie było? Przy okazji raczej każdy miał historię w szkole i słyszał o chorobach typu cholera, jak dziesiątkowały i paraliżowały ludność. Jak zmieniła się sytuacja, gdy zaczęto studiować te plagi, dbać o higienę i jaki krok zrobiła ludzkość, gdy pojawiły się szczepionki.
Nie wiem na ile choroba jest groźna, na ile nie. Również ją przeszedłem, miałem słabe objawy, ale przez dość długi okres czasu, przez pół roku odczuwałem skutki choroby. Zaszczepiłem się mimo to już 3 raz. Czy chciałem? Nie. Czy miałem obawy? Tak. Więc dlaczego? Dlatego, że oprócz mnie żyją też inni, w tym własne dziecko, rodzina, przyjaciele, sąsiedzi, współpracownicy, klienci, wędkarze … Dlatego, że chce powrotu do normalności. Dlatego, że przy kolejnej infekcji mogę mieć mniej szczęścia. Dlatego, że nie chcę przenieść wirusa na innych, kusić losu. Nawet jeśli to tylko kilka procent szans, to i tak jest to kilka procent do przodu.
Z mojej strony tylko tyle, i aż tyle.
Bez oceniania, danych, faktów i liczb, i tak nie mam o tym pojęcia