Zainspirowany filmikiem, na którym zaprezentowano zrobiony z doniczek ogrzewacz na świeczki, postanowiłem wykonać własną wersję.
A że nie lubię półśrodków, to się nie będę jakimiś wypierdkami bawił. Zakupiłem podgrzewacze gastronomiczne:
https://www.hendi.pl/paliwo-do-podgrzewaczy-czas-spalania-ok-8-h-z-knotem-250-g-6-sztuk-kod-193808Są też mniejsze pojemności do wyboru.
Płomień z tego idzie jak pieca i temperatura jest słuszna. Jest to czysty glikol dwuetylenu, więc spala się na H2O i C02.
Elementy składowe:
Na początek chciałem to po prostu postawić na podstawce od doniczki i przykryć doniczką. Ale raz, że jak zacząłem wiertłem do betonu wiercić w doniczce bez udaru, to zrobiło się fioletowe, a zagłębiło może z milimetr. Otwory miały być po to, by powietrze od dołu zaciągało dla lepszego spalania. Żeby się czasem czad nie zaczął wytwarzać. No to otworów nie dało się zrobić, ale uzmysłowiłem sobie rzecz ważniejszą. Jakbym tę puszkę zamkną w środku, to by się nieźle naprawdę nagrzała i całość mogłaby wybuchnąć...
Dlatego postanowiłem z desek zrobić odpowiednią podstawkę, która podniosła doniczkę na wysokość krawędzi puszki. Kilka desek, wykrojnica, cztery śrubki.
Można składać.
Eksperymentalne palenie dowiodło, że podstawka pod doniczkę jest zbędna, bo na dole już nic się nie nagrzewa i można całość postawić normalnie na stoliku.
A na koniec zupełnym przypadkiem się okazało, że drewniana podstawka się składa do transportu
I gotowe. Grzeje bardzo fajnie. Zrobiłem sobie takie dwa i spałem w Chub Visor Bivvy bez żadnych narzut zimowych przy około 4*.
Tylko jedno należy dodać. I tak kupiłem czujnik czadu i wrzuciłem go pod łóżko. Tutaj żartów nie ma i lepiej zawsze być chronionym.