Autor Wątek: Dzikie komercje i wanny PZW  (Przeczytany 3287 razy)

Offline pr00

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 985
  • Reputacja: 257
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #15 dnia: 08.06.2021, 16:15 »
Dobrze że znam komercje gdzie mam i dzikość i odpowiednią ilość ryb o które nie jest jakoś łatwo.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #16 dnia: 08.06.2021, 16:24 »
Miałem nie pisać w temacie ale niektórzy ludzie lubią sie dowartościować. Piszą dzika woda a to jak piszecie albo licencja pzw albo jakieś stowarzyszenie. Co łączy te wody ...są w nich ryby.
To ewidentna moda na dorobienia sobie ...ja.
Ja tam łowie w prostokącie i na komercji a co...
Łowie na pzw - w tym roku 99,9  % moje wędkarstwo to wody pzw a co...
Niech każdy łowi gdzie lubi.
 :beer:
Maciek

Offline tench

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 39
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #17 dnia: 08.06.2021, 16:29 »
  O Panie... Co tu się wypisuje za mojsze racje... ;)

  Ja w tym sezonie odwiedziłem burdele czterokrotnie co dało plus minus czterdzieści godzin spędzonych nad... wiadomo gdzie ;D

 Trzy karpiki wielkości dłoni i tej samej wielkości tench-a złowiłem pierwszego maja.  Przez kolejne trzy wypady nie widziałem ryby na swojej macie.  Zastanawiam się czy może moje burdele w których łowię wypaliły się...czy może są chuj... te burdele ;D ;D ;D   A może to ja jestem winny tych wyników...  Czyż nie powinienem łowić kilkudziesięciu karpi każdej zasiadki... :facepalm:
Przecież - podobno - złowienie karpia w burdelu jest bardzo proste...

 Są na szczęście łowiska komercyjne dobrze prowadzone przez swych właścicieli.  Wiadomości na temat efektywnie prowadzonych łowisk komercyjnych można znaleźć sobie w necie. 
 
 Oprócz dużej presji ze strony łowiących na tych łowiskach jest jeszcze coś takiego jak aspekt pogodowy, który uważam jest bardzo ważny i który to decyduje o tym czy karpie będą żerowały lepiej lub gorzej albo wcale nie będą zainteresowane zasysaniem wisienki na torcie...  Czy jest to "dzika" woda Pzw czy burdel to karpie tak samo reagują na zmianę ciśnienia, temperaturę i...

 Jeżeli mogę to bardzo cię proszę Kozi - jeśli już musisz racjonalizować -  nie wrzucaj wszystkich burdeli do jednej szuflady bo sensu to najmniejszego nie ma...!!!

Online Kozi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 845
  • Reputacja: 389
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #18 dnia: 08.06.2021, 16:44 »
Ależ oczywiście, że nie wrzucam wszystkich łowisk komercyjnych do jednej "kupy". Niestety jednak 90% takich wód jest zawalona karpiem. Uroku ani tym bardziej przyjemności z natury ciężko uświadczyć. No chyba, że to tylko w mojej okolicy tak wygląda. Wydzierżawić fajna wodę gdzieś na uboczu z pasem trzcinowisk, grążelami...urozmaicić rybostan a nie nawalić samego karpia po 2-5kg. Tylko nie wiem czy byliby chętni na taką wodę...bo teraz większości ludzi chodzi o to żeby złowić jak najwięcej. A poziom wędkarstwa raczej za wysoki nie jest i jak ktoś przyjedzie jeden, drugi raz bez efektów to już następny raz nie odwiedzi tej samej wody.

Offline Azymut

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 237
  • Reputacja: 542
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #19 dnia: 08.06.2021, 16:45 »
Pełna zgoda Panowie.

Określenia typu "burdel, wanna, akwarium, hodowle" itp z natury mają umniejszać, czy nawet gardzić rybami/wedkarzami/czasem spędzonym nad wodą.

Równolegle w Polsce istnieją strzeżone plaże, baseny, ścieżki rowerowe, ogródki działkowe, szlaki górskie, itp itd, co jest dowodem na to, że świat komercjalizuje się, jako ludzie prowadzimy zorganizowane hobby, z przygotowanym pod to miejscem, z jasno określonymi zasadami... Dla własnej wygody czy bezpieczeństwa.

To samo jest w wędkarstwie i nic w tym złego. Prawda leży po środku, niestety część komercji to zbiorniki zbyt mocno obłożone karpiem i raczej ludzie omijają takie miejsca, ale są też i takie gdzie wysypuje mnoga ilość gatunków i to pieknych rozmiarów, które trzeba umieć podejść. W życiu nie ma nic za darmo, i ryba na komercji posiada nieporównywalnie większe doświadczenie życiowe niż większość wód pzw.
https://www.instagram.com/match_n_feeder/

PB:
Karp 93 cm, (83 cm PZW)
Amur 83 cm,
Jesiotr 110 cm,
Lin 52 cm,
Karaś pospolity 41 cm,
Karaś srebrzysty 44 cm,
Leszcz 67 cm,
Jaź 50 cm,
Płoć 37 cm.

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 201
  • Reputacja: 81
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #20 dnia: 08.06.2021, 19:05 »


Mosteque, dla mnie osobiście łowienie na NK i dorabianie do tego ideologii łowienia "na PZW" jest śmieszne. To są w sporej ilości przypadków zbiorniki bliźniacze do komercji (przynajmniej na Podkarpaciu), czyli tzw. "wanny z rybami". Ani tam ładnie, ani dziko, ani spokojnie. Po kilku latach istnienia takiego NK o rybę jest co najmniej tak samo łatwo jak na typowej komercji. Tłum wędkarzy jest praktycznie taki sam.
Tyle, że nie możesz sobie zarezerwować miejscówki, co jest dla mnie dużym utrudnieniem, bo nie jestem rannym ptaszkiem i nie mam ochoty jeździć na ryby o 4 rano.
No i, jeśli się nie opłaca rocznej składki do PZW, to łowienie wychodzi dość drogo - w zeszłym roku zapłaciłem 40 zł za dzień (niezrzeszony) a na okolicznych komercjach taki dzień kosztował 20-25 zł (przy dwóch wędkach).

Potem posprzątam.


No jakoś u mnie przez 150 lat te łowiska były zwykłymi PZW. Teraz od roku, dwóch, a nawet jedno chyba  od czterech lat jest to NK. I już nie jest PZW? Bo tam ryba w miarę normalnie się rozmnaża?

Moje NK to takie same dzikie wody, jak każde inne PZW w okolicy. Różne glinianki i żwirownie. Innych zbiorników tutaj nie ma i nigdy nie było.

Może wprowadzimy jeszcze podkategorie NK. Żeby można było określić "umiejętności wędkarza", stosując specjalny algorytm: ilość karpi, razy hektary łowiska, przez liczbę lat, przez jakie zbiornik jest NK?

Gorzej, jak łowisko PZW jest kaczym dołkiem, który zarybiono tonami karpików, a komercja to dzika woda, naturalne jezioro, z normalną populacją ryb.

Jak tu żyć...

PZW chyba nie jest aż tak stare ;-) Ale to bez znaczenia i nie bierz tego do siebie.

A potrzebujemy tego podziału na PZW, NK i resztę? To naprawdę jakaś nobilitacja jak się łowi feederem na PZW?

Ja nie łowię dla poklasku innych czy dla konkurowania z ludźmi z forum na ilość złowionych ryb. I dla mnie nie ma znaczenia czy ktoś łowi mniej czy więcej.
Byłem w zeszłym roku na typowym "Yeskillu" PZW, ponieważ przyjaciel, z którym jeździmy na ryby twierdził, że łowiąc na komercji nie mam zielonego pojęcia jakie "sprytne i trudne w złapaniu" są ryby z PZW. Pojechaliśmy i połowiliśmy całkiem sporo średnich leszków i chyba ze 3 jazie. I jeśli mam być szczery, to miewałem na komercji dni, kiedy połowiłem słabiej.
Owszem, ryby nieduże, ale skąd wziąć duże skoro, jak to stwierdził opiekun łowiska, wszystko co pasuje na większą patelnię dostaje w łeb. Dla jasności łowiłem methodą i tylko na kolorowe "cukierki" na włosie (żadnych robaków). I jakoś ryby brały. Łowiłem punktowo i przynosiło to takie same efekty jak na komercjach z mniejszymi rybami (wejście ryb w nęcone pole). Jedyną różnicą było to, że po kilku godzinach w nęcone pole władowały się te wredne sumiki i było po łowieniu, bo brały na wszystko i natychmiast. Ale to, że te sumiki tam są, to pomysł jakiegoś myśliciela z PZW, same raczej tam nie przypłynęły.
Prawda jest taka, że jak ryby są, żerują, zlokalizuje się je i poda dobre papu, to zawsze idzie połowić. A jak się ma jakieś pojęcie o tym wędkowaniu, to można połowić naprawdę ładnie. A jak ryb nie ma albo są dwie na krzyż, to ani Przemek, ani Stachu, ani Steve Ringer nie połowi. I każdy z nich już nie raz to powiedział.
Oczywiście mówię o feederze a nie o kilkudniowych zasiadkach karpiowych, bo one rządzą się swoimi prawami i tam faktycznie istnieje coś takiego jak wypracowanie ryby długotrwałym nęceniem i pewnie innymi technikami, których nie znam, bo nie łowię w ten sposób. I w tym przypadku można chyba zobaczyć różnicę w całokształcie kunsztu wędkarskiego.

Jeszcze w sprawie wanien i kilkudziesięciu karpi w 3-4 godziny. Mam taki dołek komercyjny pod Rzeszowem, gdzie można połowić małych karpi w ten sposób i z takimi efektami. Ale to też nie spotka każdego, kto przyjdzie tam z wędką, bo trzeba domyślić się gdzie te ryby siedzą, podać dobrą paszę i "zbudować" pole żerowania. Jak ktoś (tak jak większość mniej "wyedukowanych wędkarzy") będzie rzucał na środek bajorka i za każdym razem w inne miejsce, to złowi góra 10% tego. Więc to nie jest tak, że ryby same wskakują każdemu do podbieraka. Ale zgodzę się, że jak już się "zbuduje" to łowisko, to po dwóch godzinach robi się to nudne i trzeba kończyć, bo to żadna przyjemność jak co dwie minuty ciągnie się małego karpia.
Z drugiej strony są w mojej okolicy komercje, gdzie nierzadko ludzie wracają o kiju. Sam miałem kilka wyjazdów, kiedy od blanku ratowała jedna lub dwie ryby (przez cały dzień wędkowania, bo tak zazwyczaj jeżdżę). I o te marne dwie ryby trzeba było naprawdę zawalczyć, nie tylko wysiedzieć odpowiednią ilość godzin powtarzając schemat od rana do wieczora. I przyjąć do wiadomości, że to będą np. leszcze a nie karpie.
Zatem te kategoryczne opinie o wannach z rybami i łowieniu setek kilogramów dziennie na zawołanie są moim zdaniem takie, delikatnie mówiąc, nie do końca słuszne.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #21 dnia: 08.06.2021, 19:10 »
To nie ja twierdzę, że potrzebujemy takich podziałów.

To przeważnie wędkarze, którzy z uporem maniaka umartwiają się na przetrzebionych wodach twierdzą, że jak łowisz na wodzie normalnej, to nie sztuka. A na komercji (niezależnie od tego, że to jest słowo mieszczące w sobie przeróżne wody...), to już w ogóle ryby same na brzeg wychodzą i ja to nie jeżdżę, bo jestem ponadto i dla mnie żadne wyzwanie.

Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Rebrith

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 608
  • Reputacja: 93
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #22 dnia: 08.06.2021, 19:37 »
Bo nawet nie chodzi często o ilość ryb i ich gatunek.

Ja na przykład nie wyobrażam sobie jechać na komercję i czerpać przyjemność z wędkowania ze względu na absolutny brak szeroko pojętej prywatności i tak zwanego świętego spokoju.

Owszem, co raz trudniej o to również na "dzikich" wodach, bo buractwo szerzy się niezależnie od wieku ale... jak oglądam filmy na YT z łowisk komercyjnych, gdzie wędkarz siedzi na wędkarzu, nie ma żadnych trzcin, drzew, niczego - każdy jak na patelni... mój introwertyzm nie pozwala mi pojawiać się w takich miejscach ^^

Jeśli się mylę wyprowadźcie mnie proszę z błędu, ale w weekend na komercjach wyobrażam sobie nie tylko oblężenie wędkarzy ale do tego masa dzieci, żon/partnerek, wszyscy krzyczą, piszczą, klną, rozpalają grille itp itd. Jeśli tak jest to ja dziękuję...

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #23 dnia: 08.06.2021, 20:02 »
Bo nawet nie chodzi często o ilość ryb i ich gatunek.

Ja na przykład nie wyobrażam sobie jechać na komercję i czerpać przyjemność z wędkowania ze względu na absolutny brak szeroko pojętej prywatności i tak zwanego świętego spokoju.

Owszem, co raz trudniej o to również na "dzikich" wodach, bo buractwo szerzy się niezależnie od wieku ale... jak oglądam filmy na YT z łowisk komercyjnych, gdzie wędkarz siedzi na wędkarzu, nie ma żadnych trzcin, drzew, niczego - każdy jak na patelni... mój introwertyzm nie pozwala mi pojawiać się w takich miejscach ^^

Jeśli się mylę wyprowadźcie mnie proszę z błędu, ale w weekend na komercjach wyobrażam sobie nie tylko oblężenie wędkarzy ale do tego masa dzieci, żon/partnerek, wszyscy krzyczą, piszczą, klną, rozpalają grille itp itd. Jeśli tak jest to ja dziękuję...

Kurcze myślę że parawany o wysokosci 2m były by jak znalazł... wypisz wymaluj plaża bałtycka.
Co do tych wykendów... to często psy ganiają i kielbase z grila kradną.
Ludzie paranoja...
Maciek

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #24 dnia: 08.06.2021, 21:02 »
To nie ja twierdzę, że potrzebujemy takich podziałów.

To przeważnie wędkarze, którzy z uporem maniaka umartwiają się na przetrzebionych wodach twierdzą, że jak łowisz na wodzie normalnej, to nie sztuka. A na komercji (niezależnie od tego, że to jest słowo mieszczące w sobie przeróżne wody...), to już w ogóle ryby same na brzeg wychodzą i ja to nie jeżdżę, bo jestem ponadto i dla mnie żadne wyzwanie.

Dlatego podoba mi się podejście Anglików. Taki Jamie Hughes, który wręcz hurtowo wygrywa najważniejsze zawody komercyjne w UK, a który już wygrał na nich tyle kasy, że mógł sobie za to postawić dom, mówi wprost, że dla niego liczą się jedynie komercje, bo uwielbia te emocje związane z tego typu łowieniem, zapoznawaniem się z prawie każdym miejscem na danej komercji, jak i walką z innymi zawodnikami, którzy również znają świetnie każde miejsce na danym łowisku itp. I mówi wprost, że do kadry narodowej w feederze, czy spławiku to on się nie nadaje, bo trzeba łowić w różnych miejscach (kanały, rzeki) i jego to nie kręci, jak i nie kręci go konieczność częstego odławiania drobnicy.

Z drugiej strony przyjeżdża np. na zimowe komercyjne zawody taki Alan Scotthorne, człowiek legenda (5-cio krotny indywidualny mistrz świata w spławiku) i do kamery po zawodach mówi, że zajął te i te miejsce, które i tak uważa za duży sukces, bo na tych zawodach było dużo lepszych od niego zawodników, jeżeli chodzi o..... spławik (waggler, pellet waggler). Facet, który jest legendą w tej metodzie łowienia, mówi przed kamerą np. że taki i taki gość jest dużo lepszy od niego w spławiku, jeżeli chodzi o komercyjne łowienie. Nie ma z tym problemu. Wynika to po prostu z tego, że wbrew temu co wielu sądzi w Polsce, jest to całkiem inne łowienie.

U nas zrobiła się z tego jakaś głupia religia, gdzie ryby ze sztucznych zarybień stały się bardziej naturalne od ryb z komercji ;D Chciałbym tylko zauważyć, że np. karpie rozmnażają się w Polsce jedynie w nielicznych miejscach i biorą się...z zarybień. Jeden woli siedzieć nad jeziorem, drugi nad rzeką, trzeci na plaży nad morzem, a czwarty nad stawem. I nic nam do tego, gdzie ten staw będzie się znajdował, czy u "prywaciarza", czy będzie on w posiadaniu jakiegoś stowarzyszenia np. PZW.

Offline Cobi92

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 195
  • Reputacja: 162
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kalisz
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #25 dnia: 08.06.2021, 21:40 »
Będę szczery, mogę nawet dostać tytuł "Pana Marudy" ale zastanawiam się, ile jeszcze razy przeciętni użytkownicy forum będą musieli przebijać się przez off top kilku panów którzy koniecznie muszą wyłożyć swoje racje w wątku wybitnie do tego nie przeznaczonym, by coś się zmieniło i w końcu był porządek? Widzę ikonkę nowego posta w temacie o fajnym gościu który wędkuje, robi filmy na yt i dzieli się wiedzą to wchodzę z nadzieją, że czegoś się dowiem, może jakiś nowy film, albo nowości przynętowe, a kolejny raz widzę dyskusję, że jedni lubią poruch... znaczy połowić w burdelu, a inni to tylko na dziko. Temat może i ważny ALE @#!@ NIE TUTAJ !! >:O >:O >:O
Lepiej 3 razy złowić i wypuścić niż raz zjeść ;)

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 201
  • Reputacja: 81
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #26 dnia: 08.06.2021, 21:59 »
Pan Maruda ;-) ma rację. Jako jeden z "panów wykładających powyżej swoje racje" postuluję o wydzielenie lub wyrzucenie treści odbiegających od tematu.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #27 dnia: 09.06.2021, 08:45 »
Będę szczery, mogę nawet dostać tytuł "Pana Marudy" ale zastanawiam się, ile jeszcze razy przeciętni użytkownicy forum będą musieli przebijać się przez off top kilku panów którzy koniecznie muszą wyłożyć swoje racje w wątku wybitnie do tego nie przeznaczonym, by coś się zmieniło i w końcu był porządek? Widzę ikonkę nowego posta w temacie o fajnym gościu który wędkuje, robi filmy na yt i dzieli się wiedzą to wchodzę z nadzieją, że czegoś się dowiem, może jakiś nowy film, albo nowości przynętowe, a kolejny raz widzę dyskusję, że jedni lubią poruch... znaczy połowić w burdelu, a inni to tylko na dziko. Temat może i ważny ALE @#!@ NIE TUTAJ !! >:O >:O >:O

Temat po  części jest związany z Przemkiem, ponieważ używając pogardliwych sformułowań odnośnie komercji, wielu uważa, że łowienie tam jest bardzo łatwe, a tak wcale nie jest :) 8)

Moje zdanie jest takie a nie inne, łowienie 20-40 karpi przez dniówkę to przesada. Nie ma to nic wspólnego z wypracowaniem i satysfakcja jaka się z tym wiąże.  Połowa ryb jest w opłakanym stanie 🙄 a złowienie kilkudziesięciu przez 8-9h nie jest żadnym wyczynem. Gdzie satysfakcja z takiego łowienia na dłuższą metę? Pojechać raz na jakiś czas żeby się typowo "odchamić" rozumiem, ale żeby "bazować" na takich wodach to raczej słabo.

Pierwszy błąd jaki popełniasz, to przeświadczenie, że jest pewna 'słuszna' ilość karpia. Jaka ona jest, skoro to ryba, która się nie rozmnaża w polskich wodach? Dlaczego uważasz, że jak jest go mało, to tyle powinno go być? Tam gdzie się rozmnaża, buduje silne populacje, właśnie jak na komercjach. Polacy nie rozumieją często, jak powinny wyglądać populacje ryb w naturalnych warunkach. Ja mam takie wody, naturalne (jak rzeka Trent), gdzie w ciągu 24 godzin można pokusić się o złowienie około 100 dużych łopat, o łącznej wadze około 200-300 kilogramów. Dla wielu to byłaby ohydna komercja :) I tak, dla wielu to nudne, dla mnie na przykład. Co innego jednak gdybym łowił na zawodach :)

Kolejny błąd to uznawanie, że ci, co łowią na komercjach łowią w nudny sposób. Dla ciebie nudny, dla innych nie. On jest wyczynowcem, i bierze udział praktycznie tylko w zawodach lub treningach do nich. I to właśnie wielki problem dla wielu, którzy tego nie rozumieją. Rywalizacja na takich łowiskach jest bardzo ciekawa, ponieważ musisz naprawdę rozumieć ryby, aby osiągnąć dobry wynik. To nie jest nastawianie się na złowienie jednej lub kilku sztuk. Jako, że karp żeruje zimą, jego mocna populacja na zbiorniku komercyjnym sprawia, że są też tu wyniki jak jest zimno. W UK zawody są cały rok praktycznie. Stąd duża ilość ryby.

Ty jesteś specjalistą w łowieniu karpi w trudnej wodzie, gdzie ich populacja jest mała, do tego łowisz duże sztuki, on jest fachowcem od łowienia szybkościowego, które pozwala w wygrywaniu zawodów. Jedno jest pewne, on o wiele lepiej zna zachowanie karpia od ciebie, jego taktykę stadną. Wie jak sprowadzić karpia do dna, jak łowić go w toni, z powierzchni i tak dalej i dalej. I wygrywa zawody nie tylko na małych zbiornikach, ale i na takiej zaporówce jak Boddington, gdzie łowi na odległości około 100 metrów. Karpie są już sporawe i mają swoje lata.

Kolejna sprawa to zrozumieć po co jedziemy nad wodę. Jako karpiarz, który łowi często na dłuższych zasiadkach, łatwe łowisko nie jest dla ciebie pociągające, bo celujesz w ryby duże. Jednak ktoś łowiący kilka godzin, chce mieć sporo akcji. Nie mówię, że każdy, jednak wielu chce czuć kontakt z rybą, i to słuszną. Zwłaszcza po tym, jak łowili na 'dzikiej' pustyni jaką są często wody PZW.

Kozi, dlatego dobrze jest, jak nie używamy obraźliwego słownictwa, bo wielu poczuć się mogło jak frajerzy, co łowią na  łatwej wodzie, a twardziele i Chuck Norris łowią tylko na PZW, gdzie ryb jak na lekarstwo :) Ja tak samo staram się reagować, jak ktoś atakuje karpiarzy, za ich sposób łowienia. Szanujmy się i postarajmy zrozumieć innych, nie narzucajmy swojej wizji jako jedynej słusznej. Popularność Przemka pokazuje wyraźnie, że jest zapotrzebowanie na tego typu informacje.
Lucjan

Offline tench

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 39
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #28 dnia: 09.06.2021, 15:55 »

   Od kilku lat łowię  - nie tylko na tym łowisku - na pewnej niewielkiej trochę ponad hektarowej prywatnej wodzie. Właściciel nazywa tę wodę łowiskiem i udostępnia ją wędkarzom. Ja nie uważam, żeby było to łowisko ponieważ ta woda po pierwsze pełni rolę stawu hodowlanego. Raz w roku jest spuszczana woda, ryby na sprzedaż odławiane i takie tam...  Co roku historia się powtarza.  Wiosną wpuszczanych jest tam 350 - 400 małych karpi, które do grudnia mają za zadanie osiągnąć pewną wagę w wiadomym celu...
 
 Do tej wody mam trochę ponad kilometr i jest mi tam najszybciej i najłatwiej dotrzeć.  I tak już wspomniałem wcześniej nie jest moje wymarzone łowisko komercyjne.  Ale również ta woda posiada w sobie pewien urok, który mnie przyciąga nad jej brzeg.  Mianowicie pływa w tej wodzie ok. 20 - 30 szt. 4 -5 - 6 kg ( plus - minus waga orientacyjna) amurów i podobna ilość karpi w podobnej wielkości.
 I od razu mówię, że dobranie się do tych ryb nie jest łatwe.  Jest bardzo trudne.  Nie spędzam nad tym łowiskiem nie wiem jak dużo czasu ale przez 3, 4 sezony złowiłem w nim dwie ryby na których złowieniu mi zależało. Były to karp trochę ponad czterokilogramowy i ponad sześciokilogramowy.  Czego ja tam nie próbowałem... Przeróżnych taktyk...  Pierwszą próbą było zastosowanie przeze mnie przynęt i zanęt selektywnych wraz z wcześniejszym długim nęceniem. Myślę, że wielu z Was by postąpiło podobnie.  Nie wyobrażałem sobie, że ta taktyka może nie zadziałać.  Niestety...  Kręciłem kulasy, sypałem trzy razy w tygodniu przez kilka tygodni i siadałem w weekend.  Największą rybą w tym czasie przeze mnie złowioną był karp ok. trzech kilogramów.

Zmierzam cały czas do tego, że nawet w takich wodach jak ta, którą opisałem można łowić i czerpać z łowienia przyjemność ponieważ wbrew pozorom nie jest łatwe złowienie ryb na których najbardziej mi zależy tzn: regularne łowienie tych większych.  Niektórzy łowiący np: również tak jak ja mają możliwość tylko i wyłącznie łowić w wodach komercyjnych. Gdyby nie one to nie nie łowiłbym w ogóle i nie doświadczał, uprawiał mojej największej życiowej pasji jaką jest wędkowanie... Nie czuję się przez to gorszy, niedoceniony i nie uważam aby takie łowienie uwłaczało w jakikolwiek sposób mojej godności.

Offline Rebrith

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 608
  • Reputacja: 93
Odp: Dzikie komercje i wanny PZW
« Odpowiedź #29 dnia: 09.06.2021, 15:59 »
Kurcze myślę że parawany o wysokosci 2m były by jak znalazł... wypisz wymaluj plaża bałtycka.
Co do tych wykendów... to często psy ganiają i kielbase z grila kradną.
Ludzie paranoja...

Dziękujemy za merytoryczny komentarz :facepalm: