Będę szczery, mogę nawet dostać tytuł "Pana Marudy" ale zastanawiam się, ile jeszcze razy przeciętni użytkownicy forum będą musieli przebijać się przez off top kilku panów którzy koniecznie muszą wyłożyć swoje racje w wątku wybitnie do tego nie przeznaczonym, by coś się zmieniło i w końcu był porządek? Widzę ikonkę nowego posta w temacie o fajnym gościu który wędkuje, robi filmy na yt i dzieli się wiedzą to wchodzę z nadzieją, że czegoś się dowiem, może jakiś nowy film, albo nowości przynętowe, a kolejny raz widzę dyskusję, że jedni lubią poruch... znaczy połowić w burdelu, a inni to tylko na dziko. Temat może i ważny ALE @#!@ NIE TUTAJ !!
Temat po części jest związany z Przemkiem, ponieważ używając pogardliwych sformułowań odnośnie komercji, wielu uważa, że łowienie tam jest bardzo łatwe, a tak wcale nie jest
Moje zdanie jest takie a nie inne, łowienie 20-40 karpi przez dniówkę to przesada. Nie ma to nic wspólnego z wypracowaniem i satysfakcja jaka się z tym wiąże. Połowa ryb jest w opłakanym stanie 🙄 a złowienie kilkudziesięciu przez 8-9h nie jest żadnym wyczynem. Gdzie satysfakcja z takiego łowienia na dłuższą metę? Pojechać raz na jakiś czas żeby się typowo "odchamić" rozumiem, ale żeby "bazować" na takich wodach to raczej słabo.
Pierwszy błąd jaki popełniasz, to przeświadczenie, że jest pewna 'słuszna' ilość karpia. Jaka ona jest, skoro to ryba, która się nie rozmnaża w polskich wodach? Dlaczego uważasz, że jak jest go mało, to tyle powinno go być? Tam gdzie się rozmnaża, buduje silne populacje, właśnie jak na komercjach. Polacy nie rozumieją często, jak powinny wyglądać populacje ryb w naturalnych warunkach. Ja mam takie wody, naturalne (jak rzeka Trent), gdzie w ciągu 24 godzin można pokusić się o złowienie około 100 dużych łopat, o łącznej wadze około 200-300 kilogramów. Dla wielu to byłaby ohydna komercja
I tak, dla wielu to nudne, dla mnie na przykład. Co innego jednak gdybym łowił na zawodach
Kolejny błąd to uznawanie, że ci, co łowią na komercjach łowią w nudny sposób. Dla ciebie nudny, dla innych nie. On jest wyczynowcem, i bierze udział praktycznie tylko w zawodach lub treningach do nich. I to właśnie wielki problem dla wielu, którzy tego nie rozumieją. Rywalizacja na takich łowiskach jest bardzo ciekawa, ponieważ musisz naprawdę rozumieć ryby, aby osiągnąć dobry wynik. To nie jest nastawianie się na złowienie jednej lub kilku sztuk. Jako, że karp żeruje zimą, jego mocna populacja na zbiorniku komercyjnym sprawia, że są też tu wyniki jak jest zimno. W UK zawody są cały rok praktycznie. Stąd duża ilość ryby.
Ty jesteś specjalistą w łowieniu karpi w trudnej wodzie, gdzie ich populacja jest mała, do tego łowisz duże sztuki, on jest fachowcem od łowienia szybkościowego, które pozwala w wygrywaniu zawodów. Jedno jest pewne, on o wiele lepiej zna zachowanie karpia od ciebie, jego taktykę stadną. Wie jak sprowadzić karpia do dna, jak łowić go w toni, z powierzchni i tak dalej i dalej. I wygrywa zawody nie tylko na małych zbiornikach, ale i na takiej zaporówce jak Boddington, gdzie łowi na odległości około 100 metrów. Karpie są już sporawe i mają swoje lata.
Kolejna sprawa to zrozumieć po co jedziemy nad wodę. Jako karpiarz, który łowi często na dłuższych zasiadkach, łatwe łowisko nie jest dla ciebie pociągające, bo celujesz w ryby duże. Jednak ktoś łowiący kilka godzin, chce mieć sporo akcji. Nie mówię, że każdy, jednak wielu chce czuć kontakt z rybą, i to słuszną. Zwłaszcza po tym, jak łowili na 'dzikiej' pustyni jaką są często wody PZW.
Kozi, dlatego dobrze jest, jak nie używamy obraźliwego słownictwa, bo wielu poczuć się mogło jak frajerzy, co łowią na łatwej wodzie, a twardziele i Chuck Norris łowią tylko na PZW, gdzie ryb jak na lekarstwo
Ja tak samo staram się reagować, jak ktoś atakuje karpiarzy, za ich sposób łowienia. Szanujmy się i postarajmy zrozumieć innych, nie narzucajmy swojej wizji jako jedynej słusznej. Popularność Przemka pokazuje wyraźnie, że jest zapotrzebowanie na tego typu informacje.