Jak komercja może być ''dziką wodą'' ?
Sugeruje, żeby nie dorabiać albo naginać terminologii. To, że komercja nie wyglada jak prostokątny staw z rybami na Wigilię, nie czyni jej ''dziką'' .
Dzika woda to taka, w której przez dekady nikt nie ingerował w stan rybostanu (zarybienia, odłowy itd), więc komercja nie ma z dziką wodą nic a nic wspólnego.
Na przykład ta:
https://m.facebook.com/stawyborki/?locale2=pl_PL
Fakt zarybiona, albo dorybiona karpiem kilka lat temu.
Idąc tym tokiem, PZW też nie jest dziką wodą, bo jednak ją zarybiają
Nie wiem czy ja napisałem nieczytelnie, czy Ty masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. W każdym bądź razie możesz mi wskazać na podstawie którego słowa / zdania z mojej wypowiedzi wywnioskowałeś, że uważam PZW za ''wody dzikie'' ?
W dzisiejszych czasach nie wiem czy w Polsce jest chociaż jedna dzika woda. Inaczej było w latach 80tych 90tych. Było wiele jeziorek leśnych czy stawów do których nikt nic nie wpuszczał, a presja wędkarska ze względu na dystans (niektórzy pamiętają jak było z ilością posiadanych samochodów w latach 80tych) była znikoma. Stąd właśnie powstał termin ''dzika woda'' . To, że jezioro jest naturalnym zbiornikiem z pasem trzcin, a nie jest przysłowiową prostokątną dziurą w ziemi , nie robi z niego ''dzikiej wody'' w sensie wędkarskim.
Pochodzę z Warmii i miałem w latach 80tych swoją dziką wodę w lesie z linami i karasiami. Należała wtedy ''do nikogo'' czyli do PRLowskiego państwa. Nie było nawet ścieżki udeptanej do tego jeziorka. Dzisiaj to jeziorko jest na terenie prywatnym. Wygląda tak samo jak wtedy, ale z dzikością one już nie ma nic wspólnego. Obstawiam, że właściciel zarybił to jeziorko karpiem , linem, jesiotrem i Bóg wie czym tam jeszcze.
Reasumując : dzisiejsze ''dzikie jeziorka'' zazwyczaj mają tyle wspólnego z dzikością co sojowy wege burger z burgerem.