Nie jestem rewolucjonistą, ale wyznawcą stopniowania zmiany. Po nas zostaną nasze dzieci.
Moim zdaniem PZW nie jest do skasowania, tylko do rozwinięcia. Zmienić trzeba styl zabaw z kłusownikami, nieuniknioność kar za ten niecny proceder, zlikwidować połowy rybackie (chyba, że otworzą je firmy poza wodami PZW), wprowadzić górne wymiary ochronne (okresowo), itd, itd... Żadnych radykalizmów.
Wędkujemy z dzieciakami. Jak pokazał sezon 2015 MOC w młodzieży jest wielka - tylko trzeba ją ukierunkować.
Mimo, iż członkowie naszego Koła robią jak dawniej (byle się nie narobić) i wszelkie akcje na Stanicy, zawody, itp. przeprowadza stała mała grupka (większość z zarządu), to okazało się, że dzieciaki mają całkiem nowe=zdrowe podejście.
Zatem z kilkoma kolegami postanowiliśmy zorganizować "szkółkę". Jak widzicie w nazwie jest także ekologiczna, bo chcemy przekazywać informacje o ekosystemach, rybach, zwierzętach, zależnościach. Wiem - dzieci mają to w szkole podstawowej. Ale tam muszą się tego uczyć. A co innego - jeśli pojadą w teren z rodzicami i Wujkiem ze Szkółki, który wytłumaczy na miejscu.
Wiązanie haczyka (niemodne dziś), budowa zestawu na daną wodę, rozróżnianie ryb, znajomość krain rzecznych, rozmaite metody wędkowania - tego chcemy razem z naszymi dziećmi nauczyć się.
Poza tym wszystkim, w zagonionym świecie, dajemy rodzicom świetny pretekst i motywację do wspólnej zabawy z pociechami.
Mam nadzieję, że będzie ta niezła zabawa okraszona śmiechem, a efektem będzie szacunek dla otaczającej nas przyrody, zrozumienie i trochę pokory.