W czwartek wybrałem się na jezioro Bytyń dając mu ostatnią szanse. Na zaplanowaną miejscówkę wybrałem się o 3:00. Na łowisku byłem o godzinie 4:00. Niestety miejscówka była spalona z powodu dużego wiatru, który wiał w moją stronę, od strony jeziora. Wybrałem się na drugi brzeg, aby wyeliminować niekorzystny wiatr.
Po wyciągnięciu gratów z auta zabrałem się za zanętę. Łowiłem na dwie wędki. Na pickerze miałem założoną methode, a na feedera zestaw helikopterowy.
Zanęta do methody to mix Luka z mączką rybną i bez mielonych palletów ( pellet 2mm dodałem osobno). Zanęta do zestawu helikopterowego to mix luka bez mielenia z karpiowej zanęty i Sonubaits Bloodwars + pellet halibutowy 2mm i 6 mm + białe robaki.
Po 40 minutach byłem gotowy.
Wiatr wiał z lewej na prawą. Osobiście mi nie przeszkadzał, bo byłem schowany za trzciną, ale dawał się we znaki lecącemu zestawowi i żyłce. Równo jak podajnik pokonał linie trzciny zwiewało go na jakieś 1-1,5 metrów w prawo. Z powodu wiatru miałem problem z umieszczeniem podajnika do methody w tym samym miejscu. Dodatkowo miałem problem z żyłką od feedera, przy rzucie powstawał duży łuk żyłki, który przy dużym podmuchu kończył w trzcinie .
Łowiłem na wszystko co miałem ze sobą. Martwe i żywe białe robaki, dendrobene nr 3, pellet 12 mm pikantna kiełbaska i kryl, dumblesy 8 mm ananas i tuti-fruti, kulki proteinowe pop-up 12 i 10 mm truskawka, wanilia i tuti-fruti.
Złowiłem jedynie 2 małe leszczyki, które chyba nawet nie wiedzą do czego jest otwór gębowy, bo zahaczyły się o grzbiet i podgardle.
O godzinie 9:00 spakowałem się i postanowiłem odkuć się. Wybrałem się na Różany Potok.
Przez 3 godziny złowiłem 4 karpie i jedną śliczną płoć na methode.
Pierwszego karpia złowiłem po 30 minutach, drugi rzut zestawu. Złowiłem go na pellet 12 mm pikantna kiełbaska. Nie miałem ze sobą wagi, ale wydaje mi się, że ważył ok 3 kg i miał 51 cm. Trochę pechowo się zahaczył, bo hak wyciągałem z podgardla i bardzo mocno krwawił z skrzeli ( odkaziłem rany)
Kolejne dwa złowiłem na dwa dumblesy o smaku ananasu. Miały ok 42 cm i zahaczyły się książkowo.
Ostatni karpik też na dumblesy o smaku ananasu, ale miał zaledwie 30 cm.
Ostatnia rybka jaka się zameldowała to idealna, książkowa płoć. Miała ponad 20 cm i wzięła na ananaska.
Testowałem pellet pikantną kiełbaskę, kryl i dumblesy ananasowe. Najlepiej wypadły dumblesy, najwięcej było brania.
Jedyne co mi się nie spodobało na Różanym to, że po dwóch godzinach na łowisko przyszedł starszy wieku wędkarz, usiadł praktycznie na drugim końcu stawu. Chyba łowił na methode lub na sprężynę. Zestaw przerzucał przez cały staw, akurat tam gdzie ja rzucałem swój, praktycznie obok, raz przerzucił nawet mój zestaw. Wkurzało mnie to, bo mogło to prowadzić do poplątania nam zestawów. Nie dość, że nie rzucał w te same miejsce to mi przeszkadzał. Jak dla mnie brak kultury, miał cały zbiornik dla siebie, ale nie musiał tam gdzie Ja. Po prostu chamstwo.
Podsumowując, jak dla mnie jezioro w Bytyniu jest spalone, byłem tam z 5-6 razy i za każdym razem nic.
Dziękuje za uwagę