Dla mnie jest to przykład złego zarządzania wodami. Okręgi maja zbyt mało ichtiologów na etacie, jeżeli byłoby ich kilku, spokojnie mogliby badać ilość tlenu w zbiornikach zagrożonych przyduchą, ostrzegać w porę wędkarzy o zbliżającej się katastrofie, radzić, zabezpieczać.
W UK problem przyduchy na wodzie nie jest zostawiany samemu sobie, nie płacze się nad zdechłymi rybami, je się ratuje póki jest czas. Wystarczy telefon, i jest w drodze wóz ratunkowy, pospolite ruszenie wędkarzy, będące uzupełnieniem dopomaga ratować ryby. Powinniśmy naciskać okręgi na zwiększenie działań w tym kierunku. Przykład tego jeziora pokazuje, że można utracić jakże cenny rybostan bardzo szybko, to są pieniądze wędkarzy, które lokowali w tej wodzie latami. Dlatego powinno się tego pilnować i strzec jak oka w głowie.
Z kilku inwestycji, jakie opłacałyby się okręgom, nawet można by zwiększyć składki po to, byliby właśnie ichtiolodzy. Niestety, ZG PZW jest bardzo krótkowzroczny, okręg mazowiecki to już w ogóle przykład najgorszego zarządzania i wielkiej obłudy, jaką częstuje się wędkarzy