Autor Wątek: Straż rybacka jako prywatna agencja - pomysł na przestrzeganie RAPR  (Przeczytany 33384 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Dyskusja dotyczy tego tematu...

http://splawikigrunt.pl/pzw-i-tematy-z-tym-zwiazane-szczegoly-161.html

Czy działanie tego typu organizacji w Polsce jest możliwe? Jak to jest, że każdy prawie wędkarz narzeka na małą ilość kontroli - a rozwiązanie jest tak proste i banalne! Tak się przynajmniej moze wydawać...

Proszę o Wasze opinie na ten temat!
Lucjan

Offline Arcymisiek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 133
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gdzieś na Opolszczyźnie.
Ja jakoś nie narzekam na małą ilość kontroli, a po ostatniej jestem nawet zniesmaczony... Strażnik przywalił mi się o rzekomo mocno nieczytelną, rozmytą pieczątkę i podpis na karcie wędkarskiej, która przez przypadek wpadła mi kiedyś do wody z skrzyneczką na drobne akcesoria. Na moje oko wszystko jest dosyć czytelne, tyle, że ten strażnik należał do tych, którzy zawsze szukają dziury w całym, ażeby się tylko wykazać... Pierwszy raz spotkałem takiego upierdliwca - grzecznie mówiąc.  :-\
W sumie, to mnie średnio podoba się pomysł typu:
"Agencja za każdy mandat ZAPŁACONY otrzymywałaby 50% (może więcej) na swoje konto - zaś sam strażnik pewnie oprócz wypłaty dostawałby premię za złapanego delikwenta."  Podejrzewam, że  to mocno utrudniło by życie wędkarzom szukających ciszy, spokoju i wytchnienia na rybach - przez codzienne kontrole upierdliwych strażników szukających dziury w całym, próbujących w ten sposób zasilić konto agencji"... Możę jak bym należał do jakiejś formacji mundurowej, to pewnie byłbym zachwycony z takim pomysłem.
Z tego co zauważyłem u naszych strażników, nie lubią chodzić po nadrzecznych zakrzaczonych rowach,  gdzie najszybciej można trafić potencjalnego kłusola, lub kontrolować głosnych ekip spożywających alkohol łowiących na dziesięć wędek - bo boją się dostac po ryju. Najwygodniej dopierniczyć się do samotnego wędkarza na czystym otwartym terenie, wyciągnąć jakieś stare butelki z trzcin i go ukarać - jak to było w przypadku mojego znajomego.  :(

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Niestety jest to problem - i w zupelności się z Toba zgodzę... Ja też nie przepadam za kontrolami. Jak jednak sprawic aby wszyscy przestrzegali RAPRu i dbali o porządek? Oczywiście ten strażnik który Cie kontrolował zachowywal się jak wielu ludzi z niskim poczuciem własnej wartości i próbowal pokazać 'kto ma władzę'. 

Z płatnymi agencjami wszystko dałoby się wyregulować. Jasne, że byłby problem z nadgorliwością - ale i nad tym dałoby się popracować. Dla mnie to proste - skoro wody są dzierżawione tylko - i należą do państwa, więc można zadbać aby były pielęgnowane. Nieprzestrzeganie RAPRu to duzy problem - nowe przepisy aby działać muszą mieć moc 'sprawczą'. Ludzie sami z siebie nie będą przestrzegać przepisów - przynajmniej duża część z nich. Po pewnym czasie działalności 'agencji' Polak nauczyłby się, że przepisy są po to aby je przestrzegać a nie łamać...

U mnie w Opolu nad Odrą masa ludzi pije alkohol i zostawia butelki nad wodą. Z racji kamienistego brzegu, część jest pobitych. Ostre szkło może naprawde skaleczyć i na pewno nie pomaga. Skoro policja i straz miejska nie potrafią zadbać - niech zrobia to strażnicy prywatni. Policja mogłaby się zająć 'grubszymi rzeczami...
Lucjan

Offline Arcymisiek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 133
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gdzieś na Opolszczyźnie.
Oj znam te nocki nad Odra. W sumie częstą jeździłem na nocki nad Odrę, lub Kanał, ale do Koźla, bo mieszkam w pobliżu. Czasami w nocy strach było siedzieć, żeby nie dostać przypadkiem w łeb butelka po piwie... Myślisz, że taka profesjonalna kadra, zwalczyła by proceder picia i tłuczenia szkła? Widziałem twój film "Urban fishing" nad Tamizą, tam Brytyjczycy też pili i śmiecili nieopodal rzeki - zapewne nie pierwszy raz i każdy to olał... Po prostu świat podupada na psy. :P  :D

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
To fakt, w UK tez śmiecą. Po części wzięło sie to stąd, że nie było koszy (zamachy IRA,  wsadzali bomby do śmietników) - a z drugiej strony tylko zostawiają śmieci. Mało kto też wrzuca butelki do wody lub je tłucze, a służby porządkowe sprzątają, zazwyczaj codziennie. W Opolu 1/3 butelek  była potłuczona, sam słyszałem jak ktoś narzekał, że pies pociął sobie łapę... 
A w Londynie  jak coś sie dzieje, to policja jest w kilka minut na miejscu, nawet szybciej! System kamer sprawia, że policji nie widać ale ta jest i czuwa... ;) W wodzie natomaist sa koszyki z supermarketu - te największe na kółkach. Nie mam pojęcia kto je tam wrzuca... Jeszcze lepsze były rzeczy w małej rzeczce płynącej u mnie na dzielnicy...



I weż tam cos połów... ;)



Lucjan

Offline Ostap

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 398
  • Reputacja: 149
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chciałeś Panią? Zapie.... na nią!
  • Lokalizacja: Wuwua
Z siodelka dobra miejscowka na spinning ;)




Łukasz
 
Mazovia Fishing Team

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Ciekawe czy odpalił po wyciągnięciu... ;)
Lucjan

elvis77

  • Gość
Pomysł ciekawy tylko nie wiem czy możliwy do zrealizowania w Polsce. Po pierwsze nie wiem czy jakakolwiek prywatna agencja może wlepiać mandaty,czy tylko służby mundurowe. Po drugie kto się na to zgodzi. Powstanie coś na wzór Straży Miejskiej która zasila kasę miasta,a problemu nie rozwiązuje,może nieznacznie odciąża Policję chociaż jakoś tego nie widać,albo będzie jsk kanary w komunikacji których nikt nie lubi nawet ci co mają bilety.
Skupił bym się raczej jak wyegzekwować przeprowadzanie kontroli przez służby któte są do tego  powołane,szczególnie Policję,Straż leśną itd. Trzeba korzystać z dostępnych możliwości ,tylko nie wiem jak :)
Koła mają osobowość prawną i mogą interweniować u Komendanta w sprawie większej lub w ogóle jakiejkolwiek kontroli wędkarzy,zb.wodnych nawet tylko prewencyjnie co zniechęci potencjalnych kłusowników.
Pomysł dobry tylko nie w Polsce.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
No i jest problem właśnie aby strażnik 'państwowy' sprawdzał cokolwiek. Jest ich zbyt mało i nie mają w tym interesu. Problem jest z duzym kłusownictwem - jak też i tym małym... PSR wg mnie powinna zwalczać kłusownictwo duże, zorganizowane... Zaś tutaj byłby to ktoś właśnie jak strażnik miejski. Sama idea strazy miejskiej nie jest zła - problemem jest gdy dwóch baranów siedzi w samochodzie z kamera i wlepia mandaty aby zarobić. To nie ma wiele wspólnego z założeniami działania takiej służby...

Oczywiście jest to pomysł. Myślę, że w momencie gdy nie ma molocha PZW, tylko koła wędkarskie mają swoje wody i nimi gospodarują - taki problem by nie istniał, bo strażnicy powołani przez to koło pilnowali by porządku.  W obecnym systemie potrzebny jest organ kontrolny, obojetnie czy państwowy czy prywatny. Wymusiłby przestrzeganie przepisów 'siłą'. ;)

Ja jestem zdania, że nie rybacy tylko odpowiadają za bezrybne polskie wody. Są okręgi gdzie rybaków nie ma i o rybę też ciężko. W ogóle czy są okręgi gdzie o rybę łatwo? ;) Zazwyczaj jeżeli już - to są gospodarne i mądrze zarządzane koła wędkarskie i poszczególne zbiorniki...
Lucjan

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Moim zdaniem wszelkie działania - nie tylko w tej dziedzinie - powinny być skoncentrowane na edukowaniu społeczeństwa i poprawie świadomości ludzi korzystających z dóbr państwowych.
Jeśliby przyjąć hipotezę, że wszyscy ludzie postępują zgodnie z prawem, to służby wykonawcze, do których należy PSR nie były w ogóle potrzebne.
Podobnie jak w ochronie zdrowia - kraje rozwinięte inwestują coraz więcej pieniędzy w profilaktykę chorób, a nie tylko w ich leczenie.
Bez "naprawy" mentalności naszego społeczeństwa żadna straż nie będzie skuteczna.
Niestety w naszym kraju to sprawa bardzo złożona, działająca na zasadzie błędnego koła. Państwo nie zawsze dba o obywateli, więc i obywatele nie czują potrzeby respektowania ustanowionych przez to państwo praw. Wtedy państwo wymyśla nowe prawa, zakazy i nakazy, zwiększa kary i tak koło się zamyka. Tak jest w każdej dziedzinie.
Kierowca, który widzi bezsensownie ustawione znaki drogowe, doświadcza nieuprzejmości, korupcji przy kontrolach drogowych, nie będzie szanował przepisów ruchu, a tym samym ustawodawca wprowadzi ich zaostrzenie.
Piętno poprzedniej epoki.
W szkołach, zamiast marnowania czasu na bezsensowne testy, powinno się uczyć poszanowania dla dóbr publicznych, przyrody; uczyć kultury, kindersztuby (nie zawsze wynoszonej z domu rodzinnego). Więcej by z tego było pożytku niż z nauczania niejednego przedmiotu.

Być może odbiegłem nieco od tematu głównego, choć chyba nie do końca, bo widzę w tytule hasło o pomyśle na przestrzeganie RAPR.
Straż rybacka może być agencją prywatną. Ale z pewnością nie jest to pomysł na naprawę społeczeństwa.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Nie jest - i nie sposób się z tym nie zgodzić. Jednak prywatna straż miałaby na celu 'naprawę' wó przede wszystkim... ;)

Problem mentalności jest złożony - i faktycznie jest to pietno czasów realnego socjalizmu. Ludzie udawali, że pracują, a państwo udawało , że płaci... ;) Jeżeli chodzi o edukację, to dlatego tak mocno 'walczę' z PZW - bo to oni powinni edukować. Ciekawe tylko jak to zrobić, jak na zawodach z udziałem ludzi z Zarządu Głównego, szczupaki dostaja po głowie i wiesza sie je na drzewie robiąc 'pokot' i łamiąc lokalne przepisy.  "Bo i tak by nie przezyły tak były pokaleczone'... ;) Przepis mówi o obowiązkowym wypuszczaniu ryby, niewazne w jakim stanie... Tak więc jeżeli 'góra' olewa wędkarzy - Ci tak samo traktują wody i ryby. 'Karta ma się zwrócić' - to przykre ale dla wielu to  moralny obowiązek - poniewaz uważają, że im się 'należy' - i jeżeli juz ktoś kasuje pieniądze, to trzeba sobie stratę jakoś odbić...

Tak więc jednym ze sposobów na poprawę - jest egzekwowanie przepisów i wlepianie mandatów. Metoda bata i marchewki - ale tylko z batem ;) Ja i tak pisałem porównując tę funkcję z 'wardenami' wypisującymi mandaty w UK. Ludzie ich nienawidzą. Psioczą, przeklinają, czasami dochodzi do rękoczynów (dlatego te prace wykonują czarni - wiekszośc Anglików nie ma siły na takie zarobkowanie). Ale mało kto dostrzega plusy - że jest gdzie zaparkowac na ulicy... Że inni nie parkują samochodów w miejscach gdzie nie wolno ( podjeżdża duża ciężarówa i podnosnikiem pakuje samochód na tył i wywozi na specjalny parking - ta przygoda kosztuje 200 funtów minimum). Po prostu jest porządek...

Niestety - nie wiem czy zauważacie - ale w Polsce wciąż nie ma nacisku na wykształcanie w ludziach młodych postawy obywatelskiej. Nie wierzę, że coś się zmieni w tym temacie szybko. Na pewno jeżeli chodzi o ryby, wiele mgłoby robić PZW - ale oni sami nie dbają o ryby, więc skąd tu ma płynąć przykład?

Lucjan

elvis77

  • Gość
Dokładnie tak powinno być. Edukacja,kontrole i egzekwowanie istniejącego prawa. Jednak  skupił bym się na tym,żeby istniejące i powołane do tego służby,a szczególnie Policja wykonywały to co do nich należy. Nie wyręczajmy Państwa Polskiego z jego obowiązków. Efekty są z reguły takie jak w przypadku służby zdrowia,Owsiak i Wośp wyręczają z pomocą darczyńców Nfz,a ten wie że nie musi kupować sprzętu,bo kupi go Wośp i chwała im za to,ale to nie rozwiązuje problemu. Rozwiązanie nad którym można podyskutować,tylko,żeby celem było wspomaganie np. Policji,a nie jej wyręczanie.

Offline prabek82

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 29
  • Reputacja: 2
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Heanor UK
Tak jak mówisz Luk, też nieraz słyszałem teksty, karta musi mi się zwrócić i to nie tylko w Polsce ale również tutaj w Anglii. Na moje to jest jeszcze bardzo duży procent wędkujących którzy mają wpajane lub przyzwyczajenia że rybę którą złowiłem trzeba zabrać, bo jak nie Ja to ktoś inny ją weźmie. Spotkałem się też tu w Anglii jak i w Polsce z taką dziwną reakcją ludzi, jak zaczynam z kimś temat o wędkowaniu i dochodzi do tego że łapię ryby i wypuszczam, to ludzie patrzą na mnie jak bym był z innej planety albo nie wiem co. I często pada stwierdzenie, że tyle pieniędzy wydaję na pozwolenia, sprzęt i przynęty, a nic z tego nie mam, bezsensu. Podam inny przykład, w tym roku była moja kuzynka na wakacjach z chłopakiem, łepek 18 lat nigdy nie wędkował ale był kiedyś poobserwować jak się łowi w Polsce. No to zabrałem go nad staw blisko mnie i miał szczęście, złapał ponad kilowego Lina. Zważyliśmy, zmierzyliśmy, fotka i do wody. Chwile przed zanim rybę wypuściłem zapytał, i co taka duża ryba złapana i ty chcesz ją wypuścić? Co mnie najbardziej zdziwiło, że koleś był totalnie zielony w wędkowaniu ( wiedziałem to po jego próbach przy zarzucaniu spławika ), a myśli miał takie że rybę powinno się wziąć. Taka postawa wobec ryb w Polsce jest bardzo zakorzeniona i ciężko będzie to szybko zmienić. Może za kilka pokoleń zmieni się tok myślenia wędkarzy w Polsce.


Krzysiek

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Co mnie najbardziej zdziwiło, że koleś był totalnie zielony w wędkowaniu ( wiedziałem to po jego próbach przy zarzucaniu spławika ), a myśli miał takie że rybę powinno się wziąć.
A no właśnie. To świadczy jak mocno taka właśnie postawa jest zakorzeniona. Co nie znaczy, że jest to postawa godna pogardy. Jest ona po prostu niestosowna do warunków w naszym kraju. Gdyby hipotetycznie kraj było stać na wpuszczanie do wód ogromnych ilości ryb, to pewnie taka postawa niczemu by nie zagrażała.

Przyszła mi też na myśl pewna analogia. Podejrzewam, że wielu z nas zdziwiłoby, gdyby ktoś powiedział nam, że chodzi na grzyby, ale tych grzybów nie zbiera, tylko je sobie ogląda. Też z pewnością byłoby to dla nas trochę dziwne i może nawet pomyślelibyśmy o tym kimś, że jest dziwakiem.
Myślę, że wypuszczający ryby wędkarz jest postrzegany jako jeszcze większy dziwak, bo nie dość, że płaci za możliwość siedzenia nad wodą (inni turyści mają to za darmo), to jeszcze wypuszcza złowione ryby.

No, ale to już schodzimy na temat stricte C&R, a miało być o PSR :)
Pozdrawiam
Mateusz

elvis77

  • Gość
Wydaję mi się,że problem z brakiem ryb jest jeszcze spowodowany tzw. operatem rybackim wg.którego dokonywane są zarybienia. Operat jest oparty o rejestry które są nie wypełniane,bo tutaj znowu wracamy do kwestji  kontroli nikt nie sprawdza. Osobiście nie słyszałem,żeby ktoś sptawdzał wędkarza wracającego z ryb czy to co ma w torbie ma tez w rejestrze. Nie wypełnianie rejestrów powoduje przeświadczenie,że nikt nie zabiera ryb i nie trzeba zarybiać bo ryby są skoro ich nikt nie zabrał. Po drugie operaty nie uwzględniają rzeczywistej ilości wody wyrażonej w m3,a nie w m2 jak to jest w tej chwili. Po  trzecie zła i nie kontrolowana gospodarka zarybień,bo zarybianie niewłaściwą ilością i gatunkiem może wywołać więcej szkody niż pożytku. I jeszcze pozostaje kwestia naturalnej lub z powodów chorób śmiertelności ryb jak też nie kiedy gorsza od wędkarzy i rybaków razem wziętych działalność wydry,czapli,perkoza,rybołowa i kormorana. W wielu kołach są pieniądze, tylko nie można ich na zarybienia wykorzystać,bo....