Michale, nie ma nic lepszego na leszcze (brązowe) niż cebula.
Ale: trzeba cebulę pokroić na drobną kostkę, wsypać do dużej ilości smalcu (w kostce ten za 90 groszy) i powoli cebulę smażyć. Wpierw będzie przeźroczysta, później złotawa, zaraz zacznie się spalać (czyli robić taki węgiel), Jeśli cała cebula się zwęgli, odstawiasz do dekantacji (odstania) i zlewasz sam tłuszcz.
Pomijam to, że sam rąbię rybom ten smalec, to leszcze za nim przepadają (w Odrze, na innych łowiskach nie sprawdzałem).
Jeśli smalec roztopiony dodasz do zanęty, to po zastygnięciu tłuszcz pokrywa cząsteczki zanęty windując ją (jak zanęty płociowe). Niesamowicie skuteczne do przepływanki i bolonki.
Po kilku godzinach łowienia, zanęta się przemieści razem z rybami tam, gdzie osiada dendrytus (puszczasz z nurtem patyk i go obserwujesz, gdzie się zatrzyma, gdzie kręci nim). Łowienie, że nie chce się iść do domu.