Koledzy lepiej otrzaskani w tej metodzie,
pozwólcie, że dopytam jeszcze o detale techniczne.
Kilka dni temu, jeszcze przed nawrotem zimy
, spróbowałem pellet wagglera na mojej komercji. Ryby w słońcu opalały się w toni blisko powierzchni ze 30 metrów od brzegu, ale za dużo brań powierzchniowych nie widziałem, mimo to postanowiłem spróbować.
Do wody poleciał zestaw z wagglerem 6 gramów, na żyłce głównej 0,18 Prestona (łowiłem wcześniej matchem) i przyponie bodaj 0,14. Niewiele się działo, ale po pewnym czasie (stale nęciłem pelletem 6 mm) nastąpiło branie - i to takie, że prawie zdjęło mnie z fotela.
Na filmach na stronie Drennana Alan Scotthorne pokazywał, że żyłka od spławika do wędki ma być niemal w linii prostej i jak najbardziej naciągnięta. Jak mi wzięło, nie zdążyłem nawet pobawić się hamulcem i zestaw pękł - o dziwo - powyżej przyponu, nad spławikiem.
Jedyne wyjaśnienie jakie znajduję, to jakiś feler żyłki, ale może się mylę? jaką grubość żyłki do pellet wagglera polecacie? No i czy klasyczna, mocna matchówka się tutaj sprawdzi?
Bo prawdę mówiąc, strasznie mnie wzięło po tej przygodzie na tę pellet wagglera, tylko nie wiem, czy kij mi wytrzyma jeszcze jedną taką akcję