ORGANIZACJE WĘDKARSKIE > PZW, czyli Polski Związek Wędkarski...

Rybacka patologia w PZW, czyli nonsensów ciąg dalszy

(1/1)

Luk:
Dowiedziałem się właśnie, że Zalew Zegrzyński został zarybiony szczupakiem, odłowionym w okolicach Mrągowa. Miało to być ponad półtorej tony wytartych niby tarlaków. W teorii ktoś mógłby pochwalać takie rzeczy, ale jest spore ale... Mianowicie najskuteczniejsze jest tarło przeżyciowe czyli naturalne. Jeżeli jednak zbiornik ma wielki problem z drapieżnikiem, to czy rozwiązaniem jest zarybianie dorosłymi sztukami, z których zostały ogołocone inne wody? Moim zdaniem taka opcja też jest powodowana tym, że rybacy nie mogli upłynnić towaru przed Wielkanocą, z powodu pandemii lub nie mieli tu dobrych cen. Hipermarkety żyłują mocno z cenami, a szczupak po tarle nie ma wcale wartościowego mięsa jak niektórzy sądzą (niektórzy naukowcy rybaccy).

Więc zerknijmy na tę patologię, bo nie znajduje tu innego słowa. Związek opłaca rybaków z kasy wędkarzy, zarybia za kasę wędkarską, działa też wg programu ratowania drapieżnika na Zalewie Zegrzyńskim, po czym zamiast prowadzić gospodarkę naprawdę sensowną, zarybia szczupakiem, dużym. Przecież to jest tragedia! :facepalm: Ta ryba i tak zostanie odłowiona, ile sztuk przeżyje do następnego tarła? I dlaczego ten program, jakże kosztowny, nie działa? Jaki jest tego sens?

I tu waśnie należy się zastanowić, dlaczego naukowcy z IRŚ nie chcą chronić szczupaka, tak aby ten najważniejszy gatunek w naszych wodach mógł się odbudować do takiego poziomu, aby jego populacja była bardzo silna? Dlaczego nie ma ostrych limitów, przepisów nakazujących posiadanie tym, co łowią drapieżniki kompletu narzędzi no i przede wszystkim górnego wymiaru ochronnego? Jak Polska długa i szeroka mamy problem z drobnicą, karłowacenie jest czymś 'normalnym'. Jak można więc nie robić tego, co się powinno? Przecież program ratowania Zalewu Zegrzyńskiego rybakami to fikcja i ściema, podstawą jest odbudowa drapieżnika a nie rybackie odłowy drobnicy, kosztujące krocie.

I nie jest to wcale zdanie wędkarzy, tak sądzą ichtiolodzy zatrudnieni w PZW, z okręgu mazowieckiego. Jak to więc jest, że robimy takie rzeczy? Kto tutaj podejmuje decyzje i w czyim interesie? Moim zdaniem mamy zmowę i celowe wprowadzanie wędkarzy jak i urzędników (jak z Polskich Wód) w błąd. Ktoś na tym zarabia, być może broni swojej 'kariery', zbudowanej na pracach pseudonaukowych, bo co to za nauka? Mamy najbardziej zdewastowane wody w Europie, nie ważne czy należące do rybaków czy do PZW. Przy czym łowiska komercyjne są bardzo dobre, ale tam nie ma 'zrównoważonej' gospodarki rybackiej 8)

W UK nie ma problemu z drobnicą, pomimo, że ilość biogenów w wodach jest bardzo duża, tu też się nawozi mocno, jak nie mocniej. Szczupak jest, w dużej liczbie, i to ten duży, który wg tuzów rybackiej nauki jest szkodnikiem (tak uznała Rada Naukowa PZW, złożona w dużej części z ludzi z IRŚ). Więc może należy wprowadzić no kill aby uzdrowić polskie wody? Panowie naukowcy rybaccy, skoro tutaj to działa, to może warto się tym zainteresować? To jest walka z eutrofizacją!  Ale zaraz, no kill to sadyzm? A rybak musi być na każdej wodzie? No tak :P 8)

marox:
Hm. Ciekawy kabarecik. Od dłuższego już czasu zastanawiam się jak to wszystko się kręci. Kto zarabia kasę na takich wałach. Czemu tak niewiele informacji przedostaje się do opini publicznej. I chyba najważniejsze, czemu tym nie  zajmą się odpowiednie organy ścigania. Jak można ogołacać jeden zbiornik i zarybiać drugi, a przy okazji trzepać kasę od wędkarzy. :(

grzecho:
Przelewanie z pustego w próżne aby stworzyć pozory i trwać przy korycie

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

Idź do wersji pełnej