Miałem się nie wypowiadać, bo niewiele o zdrowym trybie życia mogę powiedzieć, ale o podejściu i próbie zmian swoich nawyków zarówno żywieniowych jak i jakiegoś ruchu już coś niecoś wiem...
Jako kierowca zawodowy roztyłem się do sporych rozmiarów.
Stres, brak regularności w posiłkach, jedzenie byle czego i brak ruchu zrobiło swoje i w szczytowym momencie waga pokazywała 175kg. Oczywiście powyższe w żaden sposób mnie nie tłumaczy jak można się było tak zapuścić.
Kilka prób odchudzania przyniosły znikome efekty, a zdrowie dostawało w kość coraz bardziej i przyszła decyzja o podjęciu próby zabiegu bariatrycznego - nie było łatwo przy mojej pracy, ale było kilka osób które mnie potrafiły zmotywować do zadbania o siebie i w 2022r przeszedłem rękawową resekcje żołądka.
Łatwo nie było, bo żeby się załapać na zabieg musiałem się wykazać i zrzucić co nieco (udało się 15kg w kilka miesięcy), dodatkowo był to okres w którym zacząłem patrzeć na to co jem i nabierać zdrowszych nawyków. Nie powiem, ułatwiło mi to życie po zabiegu kiedy to nie wszystko mogłem zjeść, a pojemność żołądka była wręcz znikoma (co znacząco ułatwia redukcję).
Ogólnie dosyć bezproblemowo przeszedłem okres pooperacyjny i dosyć szybko mogłem jeść to co wszyscy (tylko mniej), a jakiś miesiąc po zabiegu stwierdziłem że może warto zacząć coś się ruszać... Ważyłem wtedy niecałe 150kg i przy moich problemach z nogami poza spacerami (to wprowadziłem już kilka dni po zabiegu) niewiele aktywności wchodziło w grę. Postawiłem na brzuszki i regularność - zacząłem od 10 rano i 10 wieczorem (oj zdychałem wtedy
) bez żadnych wymówek czy chory zmęczony, źle się czuję itp. Po jakimś czasie pomyślałem że może dam radę po 25 powtórzeń zrobić, potem 50, znów po jakimś czasie 100 i kilka setek... Obecnie tłukę tego w tysiącach - rano jakieś 25-30min i 1700-2000 powtórzeń, w ciągu dnia jak czas pozwoli (pracuje po 13-15h) ale z reguły to ten 1000-1500 jeszcze dociągnę. I co ciekawe zaczęło mi się to podobać i sprawiać satysfakcję. Z czasem dołożyłem jakieś ćwiczenia z gumą i ewentualnie hantle (to ostatnie już dosyć rzadko, bo mi czasu brakuje), ale co najważniejsze to to że z gościa który miał mnóstwo wymówek do jakiegokolwiek ruchu, dzisiaj tego ruchu w moim zawodzie wprowadziłem dosyć sporo dzięki czemu popawiło się zdrowie, ułatwiło to redukcję masy i daje mi sporo satysfakcji.
Dzisiaj ważę w przedziale 83-86kg i waga się w miarę trzyma, choć czasem muszę "wpychać" w siebie by już nie chudnąć, ale co ważniejsze to niektóre choroby cywilizacyjne poszły w odstawkę. Jem normalnie, porcję też już są dosyć spore, a jedynie pilnuje regularności (zarówno posiłków jak i ćwiczeń) i kcal. Bardziej racjonalnie podchodzę do tego co jem, potrafię dostosować się do tego co jest dostępne w knajpach czy sklepach. Kiedyś często sięgałem po Maka, KFC i inne tego typu żarcie, dzisiaj to ostateczność - i nie dlatego że nie mogę, tylko dlatego że nie chcę
Prędzej sięgnę po jakiś batonik proteinowy, orzeszki czy nawet paluszki - życie w biegu nie zawsze pozwala na normalny posiłek i można znaleźć spoko zamienniki z dobrym makro
Sorki, wyszedł z tego taki "chwalipost" ale może ułatwi to komuś podobną drogę i zmobilizuje do zmian, bo jest to możliwe i tylko w naszych głowach są ukryte możliwości do tych zmian
Wysłane z mojego SM-G990B2 przy użyciu Tapatalka