Panowie, to co ja starałem się przekazać, to fakt, że Anglicy nie czekają na mannę z nieba ale działają. Brzany pojawiły się w Trencie około 40 lat temu i teraz zmienił się mocno obraz tej rzeki. Zniknęły elektrownie zrzucające ciepłą wodę, woda ogólnie ze ścieku stała się czysta. Wędkarze wspólnie z ichtiologami dokonali introdukcji brzany, i jest to co jest teraz. Miesiąc temu złowiłem okonia 42 cm na spina, ja - początkujący. Leszczy mam dość, bo jak się łowi ich 45 na jednej nocce, to można się nimi znudzić... Tu jest o programie brzanowym:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=12544.msg360535#msg360535Tu nie chodzi tylko więc o to, że w UK się ryby nie zabiera. Nie działamy i pozwalamy aby nieudacznicy i kombinatorzy kierowali
naszym związkiem wędkarskim. Jak się okazuje nic nie wiemy o stanie naszych łowisk, o naszych gatunkach, nie ma żadnych badań robionych w PZW, o których informowano by wędkarzy, gdzie tworzono by jakieś strategie w odniesieniu do przyszłości. Nie ma, bo ukazałoby to grozę sytuacji, władze PZW chcą abyśmy żyli w ułudzie, wielu łyka kit o 'dzikich' łowiskach.
Zobaczcie co robią myśliwi, bycie jednym z nich nie oznacza strzelania do wszystkiego co się rusza, to są obowiązki, prawidła, system zachowań. A wędkarze? W pewnym momencie stali się zwykłymi rybakami z wędką, chcącymi jednego - mięsa. Zamiast dbać o ryby, o to aby się rozmnażały, miały ku temu warunki, postawiło się na najprostsze - zarybienia. Do tego podstawę stanowi ryba mająca spore przyrosty i dużo mięsa - karp. Polski wędkarz jest niczym murzyn w Zimbabwe, który wygonił białego farmera i zaczął swe rządy. Przez kilka lat ziemia rodziła, po czym przestała. Kraj co żywił Afrykę i część świata, stał się krajem gdzie panuje głód i nędza. Takie myślenie jest u nas właśnie.
My na tym tle jesteśmy z naszym portalem reformatorami i musimy dążyć do tego aby były zmiany. Nie trzeba samemu zarybiać, bronić tarlisk, ścigać kłusoli i tak dalej. Ważne abysmy krzewili oświatę i odpowiednio głosowali w PZW. Trzeba stworzyć stronnictwo reformatorskie i dążyć do obalenia polityki rybackiego wykorzystywania wód. Dla naszego dobra.
Ja się nie dziwię, że ludzie jeżdżą na komercje. Walka o rybę na ogołoconej wodzie dla wielu jest zbyt ciężka. Naszym hobby jest wędkarstwo, kontakt z rybą, nie zaś podziwianie przyrody, chmur, ptaków i ładowanie baterii przy braku brań, kolejnym. Myślę, że już pokazywanie innym, że ograbiliśmy wody, wiele pomoże. Ci co pamiętają czasy sprzed 20-30 lat, wiedzą ile wtedy było ryb.