Czyli wychodzi, że mamy dwa rodzaje mięsiarzy. Ci łowiący dla mięsa w celach konsumpcyjnych i ci, którzy łowią, bo karta ma się zwrócić. Nie są to ci sami wędkarze wbrew pozorom.
Mój sąsiad żywemu nie przepuści właśnie dlatego, że zainwestował w sprzęt. Jak nie złapie szczupaka w poniedziałek i wtorek, a w środę 5, to bierze wszystkie i tłumaczy, że i tak jest o jednego w plecy, bo za trzy dni łowienia, urywania przynęt, straconego czasu należy mu się przecież 6 szczupaczków. Oczywiście potem mówi, wręcz z dumą, że nikt tych ryb od niego nie chciał brać ze znajomych/rodziny i że wyrzucił. Jak zapytałem, czy nie lepiej wypuścić, to z oburzeniem mi wyliczał wszystkie wydatki, jakie poniósł, by móc połowić.
Dodatkowo są mięsiarze dla celów spożywczych. Tych nawet w sumie rozumiem (z bólem), bo przecież łowią zgodnie z regulaminem i rzeczywiście jedzą te ryby, nie marnotrawią.