Od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się wzmianki o tym jakie rzeczy wprowadzić chce przebudowane ministerstwo - teraz gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Więcej tutaj:
https://splawikigrunt.pl/artykuly-i-porady/wedkarska-publicystyka/program-zeglugi-srodladowej-co-to-oznacza-dla-odry-i-wislyDla Odry i Wisły oznacza to drastyczną przebudowę, regulację, równanie i pogłębianie koryta. Na samej Odrze ma powstać 22 nowych spiętrzeń wodnych, na Wiśle zaś też będa takowe budowane, przy czym kilka z elektrowniami wodnymi. Czy zdajemy sobie sprawę ze skali tych prac i z tego co one uczynią z rybostanem naszych rzek?
Według mnie samo przystosowanie takiej Odry do żeglugi od Raciborza po Szczecin, to wielka ingerencja w tę po części dziką rzekę. Po części, bo choć widać 'rękę człowieka', to nie jest ona taka jak w innych krajach, gdzie wyrównano brzegi. Popularne główki mają swój klimat, nad brzegami jest też zielono. To wszystko może się zmienić, a największe z polskich rzek staną się już niebawem wielkim placem budowy.
Kwota 30 miliardów złotych na modernizację samej Odry to kwota olbrzymia, to praktycznie 7 miliardów dolarów! Tak więc nie spodziewajmy się, że ktoś skosi trawkę i w kilku miejscach pogłębi rzekę, szykuje się ostre lanie betonu i ingerencja w rzeczny ekosystem. Ryby na pewno na tym nie skorzystają. Prawdopodobnie dokona się przebudowa gatunkowa, spiętrzenie wody sprawi, że Odra przestanie płynąć tak jak teraz. Musimy sobie zdać sprawę, że potrzeba będzie zatrzymać wodę, a jak ta nie płynie, to wiele gatunków nie będzie miało dobrych warunków do życia. A co z przepławkami? Tutaj nie łudziłbym się, że migracja ryb będzie możliwa. Program restytucji jesiotra w takiej sytuacji jest wręcz niedorzeczny.
Bardzo ciekawie wypowiedziało się MInisterstwo Żeglugi. Oni liczą się z protestami, według nich to, oprócz uzyskania środków, będzie największym problemem. A więc spodziewają się, że o ile opinia publiczna będzie na tak, bo ta kasa to inwestycja w branżę budowlaną, to ekolodzy powiedzą NIE. I tutaj powinniśmy być przygotowani aby takie NIE głośno, jako wędkarze powiedzieć!
Ogólnie rzecz biorąc, nie powinniśmy się sprzeciwiać samej inwestycji, bo szanse na sukces są znikome. UE zapłaci za ten program, bo to oznacza mniejszą emisję spalin, dodatkowo elektrownie wodne wpisują się w 'nowoczesny' schemat uzyskiwania energii. Trzeba jednak dopilnować aby odbudowano rybostan. Jestem święcie przekonany, że jeżeli będziemy czuwać i krzyczeć, nie dość, że znajdą się środki na bogate zarybienia i badania, to dodatkowo uniknąć będzie można błędów konstrukcyjnych i wpadek budowlanych. W zeszłym roku przebudowano przepławkę na zaporze we Włocławku na Wiśle - ryby nie mogły sforsować tej bariery wcześniej!
Teraz więc trzeba patrzeć budowlańcom na ręce. Dodatkowo elektrownie wodne muszą być bezpieczne dla ryb, bo może być tak, że będą je 'mielić'. Tak więc uważam, że powinniśmy być gotowi, w szczególności zaś wymóc na PZW, aby stanęli na wysokości zadania, i stanęli do ostrych targów. Oczywiście nie mam na myśli wałów, powinien powstać jakiś komitet lub komisja, który będzie energicznie działał.
W wielu krajach wcale nie jest tak, że ryby pojawiają się same z siebie po tego typu pracach. Niektóre gatunki są w danej wodzie dzięki zarybieniom. Taka brzana w Tamizie to często skutek zarybień właśnie, a nie naturalnego rozrodu. Dlatego możemy sprawić, że wody nie stracą, ale zyskają. Ale trzeba być zwartym i gotowym, przygotować się na to co nadciąga. Bo budowa zapory czyli spiętrzenia na rzece, to nie w 'kij dmuchał'. Często oznaczać to może zakłócenie tarłą, skażenie wody, jej zmętnienie, 'zatrzymywanie' rzeki. Rybom na pewno lepiej nie będzie podczas kilkunastu lat prac wodnych. Trzeba więc się zorganizować i działać, protestując tam gdzie trzeba, szukając sojuszników. Musimy rozumieć, że w Polsce często najważniejszą rzeczą jest nie uzyskanie jakiegoś efektu, ale wzięcie pieniędzy z UE na inwestycję. To 'lanie betonu' - które wiele razy już obserwowaliśmy na mniejszych rzekach, które chociażby 'regulowano' i dalej reguluje w imię 'ochrony przeciwpowodziowej' nie licząc się ze skalą zniszczeń środowiska, jego zmianami. Na Odrze nie wiadomo jeszcze co się będzie transportować, na siłę próbuje się tworzyć transport węgla. Czy jednak kopalnie będą istnieć za kilkanascie lat?
Ryb nie widać, więc jeżeli nie chroni się karasia pospolitego czy takiej różanki, również i tutaj rząd i zleceniobiorcy mogą chcieć iść na skróty. Moja rada? Patrzmy im uważnie na ręce, nie załamujmy ich jak już będzie za późno!