Każdy z nas dobrze wie że ryby łatwo się płoszą i nie jest dobrze "pchać się im w oczy". Czasem ostrożność wydaje się przesadna a jednak...
Na początku czerwca miałem następującą przygodę. Łowiłem na Wieprzu ok 15km od ujścia do Wisły. Jest to rzeka dosyć bystra , szerokości 30-40m i średniej głębokości 1,3-1,5m. Woda lekko mętnawa. Znalazłem miejscówkę marzenie. Koryto rzeki biegło wzdłuż skarpy brzegowej porośniętej wysoka trawą i trzciną. Wypatrzyłem tam niewielki mocno zarośnięty cypelek ok 1,5m pozostałość po pniu olchy. Za nim niewielka zatoczka ze zmiennym wstecznym prądem. Głębokość w zatoczce ok 2m w odległości 1,5m od skarpy. Było oczywiste że właśnie tędy przemieszczają się ryby. Byłem zachwycony. Poniżej na zdjęciu widoczna mała zatoczka wśród trzcin gdzie należało łowić. Miejsce było "dziewicze" więc zanęciłem grochem (to popularna przynęta na Wieprzu) i miałem kilka poranków radosnego wędkarstwa. Łowiłem na przystawkę 5m bolonką , spławik 4g i łezka ok 5g.
Brały głownie klenie 40-50cm i leszcze po ok 1-1,3kg. Trafił się też spory jaź a najładniejszą rybką był leszcz 60cm , jak na Wieprz to juz okaz no i jaka uciecha przy holu pod dosyć silny prąd.
Po trzech dniach takiej uciechy przyjechałem rankiem w to miejsce i zastałem to co na zdjęciu. Okazało się że zaprzyjaźniony gospodarz na którego łące parkowałem auto chciał mi zrobić przysługę i wykosił co się dało. "co pan będzie w takiej gęstwie siedział, komary pana zeźrą ".
I skończyło się eldorado. Łowiłem tam jeszcze przez 3 dni. Owszem brało ale tylko drobnica, krąpie, małe kleniki i niewielkie leszczyki. W końcu odłożyłem przystawkę i zacząłem łowić na drgającą szczytówkę z koszyczkiem 35g. Przynęta to głównie na groch na włosie i kukurydza. Zarzucałem wzdłuż brzegu tylko że ok 6-8m dalej niz dotąd łowiłem . Udało mi się złowic trzy leszcze po ok 1kg, kilka kleni średniaków i jedno klenisko 61 cm Ten wziął na kulkę Hot Demon. Ryba więc była, jednak juz znacznie dalej.
Wniosek narzuca się sam. Kiedy byłem dobrze ukryty podchodziła grubsza ryba. Kiedy ukrycie wykoszono trzeba było jej szukać znacznie dalej. Mogłoby się wydawać, że woda niezbyt czysta, odległość łowienia (spławik ok 8m od wędkarza) no i te 2 m głębokości wystarczająco mnie maskowało a jednak nic z tych rzeczy. Nie potrzebuję dodawać że siedziałem skulony, nie łaziłem, nie tupałem i nie wykonywałem zbędnych ruchów. Najwyraźniej ryba podpływa pod powierzchnię i obserwuje otoczenie a jak coś nie tak to odpływa i nie zatrzyma jej nawet najlepsza zanęta.