Problem w tym, że potrzebujemy ludzi którzy nas reprezentują. W UK nie byłoby wielu rzeczy, gdyby za klubami nie stał Angling Trust. Bo stare dziadki z koła X, niewiele zwojują sami. A tak mają wsparcie naprawdę duże...
My w Polsce jesteśmy w o tyle złej sytuacji, że prawo jest kiepskie, i ryby znikają gdyż takie jest ono dziurawe, niedopracowane. Tym bardziej więc potrzebujemy wysiłków, aby to wszystko naprostować. Ale nie potrzeba nam fagasów, co montują rybaków na wędkarskich wodach, czy też 'organizują sport'. Tam muszą być ludzie co robią potrzebne rzeczy, nie zaś figuranci, co biorą gruba kasę za działanie na szkodę wędkarzy.
Ja tez uważam koła za podstawowe i najważniejsze jednostki, ludzie mają mieć swoje wody i czuć się ich właścicielami, teraz zaś są niczym Polacy za PRL, co szli na szaber na PGRowskie pola, bo to też było 'ich'. Gdyby wędkarze wzięliby odpowiedzialność na swoje barki, byłoby inaczej. Ale nie, wolą szukać winnego gdzieś poza sobą, bo państwo ma dać, ryby im się należą, zawsze brali i brać będą dalej. Jakoś nie widzą, że sami złupili 'swoje' wody...
Dlatego potrzeba nam PZW i takiej nadrzędnej jednostki jak Zarząd Główny. Ale to ma być całkiem coś innego niż jest teraz. Tam mają pracować fachowcy, nie działacze, i maja robić rzeczy korzystne dla szeregowych członków i dla związku. Teraz ci goście działają dla dobra 'organizacji' - a tą jest właśnie elita - związana z ZG i innymi stanowiskami za grubą kaskę. Szeregowi wędkarze są niczym barany, które się strzyże, jak zabeczą głośniej, to rzuci się im jakieś ochłapy... Tak wygląda obecne PZW!
Inną rzeczą jest tez fakt, że z organizacją mającą 600 000 tysięcy członków i prawników na swoje usługi, mało kto chciałby zadrzeć. Jeżeli będziemy rozbici na koła, bez żadnego mocnego przedstawicielstwa, możemy być często ofiarą różnych oszustw, matactw, nadużyć - chociażby ze strony władz gminy, powiatu, województwa, rządu. Dużego nie zaczepią. Można też wywierać wpływ na wiele rzeczy, w tym i zapisy prawne.