Wojna to raczej nie. Luk odniósł się do 5% mojego artykułu odnośnie polityki. Zastanawiam się czemu nic nie napisał o pozostałych 95% w których piszę - U nas liczą się układy, prywata. Jest grupa ludzi którzy chcieli by coś zrobić, zmienić, ale zbyt mała. Nie mająca siły przebicia. W Polsce każdy na wszystko narzeka, ale żeby coś zmienić, nie ma już tak wielu. Góruje świadomość (raczej jej brak) i tak się nic nie zmieni, i tak będą złodzieje, po co się narażać jak nie wyjdzie, zrobią co będą chcieli, itd itp. Gro narzekających nie chodzi na zebrania jak już są to tylko ciałem. Trzeba zacząć od siebie. Na zebraniach zabierać głos, mówić co nas boli, co niepokoi, co chcielibyśmy zmienić. Większość jest odważna tylko wobec podobnych sobie, jak przyjdzie do zmian, poparcia już ich nie ma. Więc łatwo nie będzie, ale zawsze gdy jest szansa, a nawet gdy jej nie ma należy próbować. Nie dążąc do rozbicia PZW, ale do zmiany ludzi nim zarządzających. To jedyna droga. Nie myśleć o przejęciu wód przez zarządy, organizacje, to u nas nie przejdzie. Wezmą najsilniejsi z układami, zerżną kasę od wędkarzy, odłowią ryby i oddadzą państwu jako nie opłacalne. Jak to już nieraz miało miejsce? A jak zaznaczył Mosteque to artykuł i forum o wędkarstwie. Więc po co ta polityka? Ktoś tu chce komuś na siłę coś zasugerować, wskazać drogę. Luk dużo piszesz o polityce w Polsce. Czemu to ma służyć? Ja tylko napomknąłem jak było, jak jest. Natomiast co do moich przekonań, to ani PO ani PiS nic na dobre w tym kraju nie zmienią. Kolesiostwo, złodziejstwo, oszustwo. To myśli przewodnie obu partii.
Sam piszesz o polityce Rysiek, więc odpowiadam. Bo po pierwsze nie jest wcale lepiej jak sugerujesz, i odjeżdżamy od 'państwa prawa' coraz bardziej, w stronę republiki bananowej, bo rośnie korupcja polityczna, partyjniactwo i układy, zas ekonomią zajmują sie ignoranci i demagodzy. Boli mnie to, że ludzie tego nie widzą i nie rozumieją, że ktoś ich kupuje ich pieniędzmi, lub zaciaga pożyczki które oni będą spłacać, by im dać, w zamian za głosy. Zgodzę się za to, że PIS i PO są podobne do siebie.
Teraz co do polityki. Nie unikniemy jej rozmawiając o PZW. Wielkim błędem wg mnie jest liczyć na jakąś partię lub na polityków. Jeżeli prezes okręgu toruńskiego, jeden z filarów lobby rybackiego w PZW, jest pupilkiem ojca Rydzyka, to już mamy wysoko podniesiona poprzeczkę, chcąc osiągnąć pewne cele. Bo łatwo nie będzie. Kolejna sprawa to poziom wiedzy. To nie PZW jest złe samo w sobie, ale przede wszystkim polskie prawo jest kiepskie. Ustawa o rybactwie śródlądowym, która większość rzeczy reguluje, jest pisana w czasie PRL i była odpowiedzią na kryzys gospodarczy. Teraz mamy już co jeść, sklepy są pełne żarcia, a samych ryb w nich jest bez liku, z całego świata. ale prawo pozostało to samo. Więc liczenie na to, że bez polityki coś zrobimy, jest nierealne. Musimy się w jakiś sposób w nią zaangażować, i najlepiej z pozycji siły jaką daje największe stowarzyszenie w Polsce. lepiej abyśmy my przykładali komuś 'pistolet' do głowy, niż robił to nam rząd lub jakaś grupa lobbystyczna.
I jeszcze jedno. Rysiek, nie jest lepiej w Polsce, i boli mnie jak ktoś uważa, że poprawa nastąpiła. Bo niby gdzie? Dlatego zamiast szukać jakichś wrogów wydumanych i ogólnie kozła ofiarnego, lepiej widzieć kto rozdaje karty i kto tu komu dyktuje warunki. Wtedy podstawimy drabinę pod właściwą ścianę. Obecnie natomiast rzesze wędkarzy chcą likwidować PZW, nie rozumiejąc do czego dążą. Przede wszystkim tego, że to zło które w PZW jest od lat, wcale nie zniknie. Ci sami ludzie po prostu zmienią się z prezesów czy włodarzy okręgowych w prezesów spółek rybackich. I wtedy oni będa decydować co my będziemy robić. Stracimy prawo głosu jako członkowie stowarzyszenia, będziemy tylko petentami i klientami. W pewnych miejscach może będzie lepiej, jednak w większości będzie regres. Do tego wędkarsko będziemy musieli wszystko budować od nowa, a za bardzo nie ma czym i jak. Już sam konflikt żywieckiej SSR z władzami okręgu bardzo źle wróży. To są dwie całkowicie odmienne koncepcje, przy czym sporo tam jest kwasu na linii karpiarze -spinningiści, to też warto rozumieć. Więc kolejne podziały niczego nie zmienią. Do tego lepiej aby ktoś nas reprezentował i brał za to kasę, niż abyśmy robili to sami 'po godzinach'. Bo ci co żyją z rybactwa, mają wielkie parcie aby bronić swego interesu, dla nas zaś to sprawa drugorzędna, bo każdy ma dom, rodzinę, i musi mysleć o tym z czego żyje. Więc już tutaj czeka nas klęska, i warto to zrozumieć.
I proszę, nie rozpisujmy się o dobrej zmianie czy o PO, bo to do niczego nie doprowadzi. Nie ma to sensu. Warto natomiast jasno określić gdzie jesteśmy i czym dysponujemy. Stąd moje pytanie do Ryśka, gdzie niby nastąpiła poprawa, bo ja jej nie widzę.
I tak, podstawą jest edukacja, zrozumienie czym dysponujemy, jaka jest sytuacja 'na froncie'. Wielu wędkarzy mam wrażenie uważa, że ktoś czy jakaś siła wyższa sprawi, że będzie normalnie. Ale to mrzonka, bo prawo jest totalnie przeciwko nam, jak również i naukowcy rybaccy, którzy usprawiedliwienia klęski zrównoważonej gospodarki rybackiej upatrują właśnie w wędkarzach, oprócz kormoranów i stref beztlenowych. Więc trzeba wiedzieć co zrobić, aby nie być juz chłopcem do bicia. Na pewno nie pomoże w tym likwidacja PZW, bo tracimy wszelkie atuty. Do tego jak sitwa straci władzę, to związek będzie chciała rozwiązać. Więc tym bardziej będzie panował pogląd o słuszności takiego postępowania. Musimy być mądrzy i patrzeć na wszystko jak wódz na polu bitwy. Nie zaś rzucić się do ataku w byle jaki sposób, bo będziemy szybko pozamiatani. Tym bardziej trzeba szukać dróg aby polityków przekonać do siebie, a tutaj nie ma lepszej jak silna organizacja, jak PZW. Ale musi ona być przejęta przez wędkarzy, póki co rządzi nią lobby rybackie. Ci wszyscy reformatorzy pokroju pana Haliniaka nie oferują nam niczego nowego, oni chcą utrwalenia stanu posiadania, a więc prowadzenia dalszego sieciowania ryb i ich przetwórstwa. A to droga do nikąd.