Osobiście nie łowiłem w taki sposób, lecz widziałem jak robi to młody chłopak, który w ten sposób łowił liny. teleskopówka, hak chyba 12, chleb tostowy, zagniatał na haku, zarzucał i patrzył na linke. byłem wtedy na spacerze z dziewczyną, obserwowałem go dobrą godzinę, złapał dwa duże liny. woda pod krzakiem gdzie łowił, aż się gotowała od lina, miał dużo niezaciętych pociagnięć. rzut, opad, podciągnięcie, opad i nowy kawałek chleba. żmudna robota, ale efektywna.