Ja, podobnie jak Gienek używałbym bolonki, jednak z cięższym spławikiem którego wyporność wynosi 2.5-4 g.
Łowiąc niedaleko brzegu bolonka daje dość spory komfort, jak dla mnie jest to praktycznie bat ale z kołowrotkiem. Trudno utrzymać lina na nim, bo elastyczność kija plus rozciagliwość żyłki zrobi swoje.
Co do opadu to półopad jak proponuje Mateo jest idealny. Zazwyczaj przy powierzchni będzie ukleja, i najlepiej ominąć pierwszy metr lub dwa. Wszystko zależy na co się nastawiasz.
Lin, karaś - pobierają pokarm z dna i opad w ostatniej fazie wystarcza (ryba obserwuje przynętę). Leszcz podobnie, przy czym podczas upałów większe sztuki będą podchodzić pod powierzchnię.
Płoć, wzdręga i okoń - te będą wszędzie, zazwyczaj poniżej metra. Jeżeli nastawiasz się na dużą płoc i wzdregę - warto stosować wczesny opad i dużą przynętę.
Matoda jakiej powinieneś spróbować to nęcenie i łowienie na pellet karpiowy. Ma on olbrzymią zaletę. 2, 4 mm jest przechwytywany przez mniejsze ryby ale już 6 i 8 mm przez większe. Nie ma co ściemniać, ze ryba nie zna pelletu i go nie chce - opad to opad, ryby przechwytują wszystko co leci w dół, i pelletowi nie przepuszczą. Koncentracja pelletu na dnie działa na karasie, liny, leszcze i karpie, czasami też płoć.
Tak więc 'budując' miejscówkę nęceniem mało i często - możesz odpowiednio segregować ryby. Problemem jest tylko średnica pelletu i ilość drobnicy. Opad pelletu 2 mm to czysta poezja. Jest powolny i świetnie wygląda dla ryby. Ale problemem może być drobnica. Wtedy trzeba użyć większego - 4,6 lub 8 mm. Ja w zeszłym sezonie przez przypadek spróbowałem łowić na zwykły pellet i byłem zaskoczony jak on świetnie działał na płoć i wzdręgę.
Modyfikacja jakiej dokonujesz wtedy to taka modyfikacja obciążenia, aby spławik posiadał go większość. Czyli taki dociążony insert Giant lub lepiej prosty spławik, powinien mieć dwie śruciny sygnalizacyjne nr 8 i kilka mniejszych w równych odstępach. Uzyskujesz powolny opad - pellet na haku 6 lub 8 mm eliminuje mniejsze ryby. Na Mazurach łowilem dużo płoci w ten sposób, mając pellet truskawkowy na haku, wtedy nie miałem jeszcze pellet bandów. Sam ten pellet jest cięższy - mimo wszystko efekty były zadowalające. Nie wierzę, że takiej taktyce oprą się ryby. Pellet słabiej sprawdza się na łowiskach gdzie ryby go nie znają -
ALE dotyczy to technik gruntowych. Przy opadzie ryba zachowuje się inaczej. Konkurencja pokarmowa sprawia, że rzuca się ona na wszystko, sprawdza mając już przynętę w pysku. A tu już jest jak z czekoladą. Ktoś kto widzi ją po raz pierwszy może nie jest przekonany - ale jak już spróbuje...
To do czego się dąży to takie nęcenie- aby ryby właśnie konkurowały ze sobą o pokarm. Nęcąc większymi pelletami - nie musi być ich dużo, zacząć warto od 3-4 sztuk, strzelanych w równych odstępach. Później zostaje dopasowanie się do ryb. Po jakimś czasie na dnie znajduje się sporo pelletów które mogą przyciągać większe ryby. Wtedy zobaczysz charakterystyczne bańki powietrza.