Wysłanie dżamuki byłoby nieuczciwe w stosunku do innych osób startujących w zawodach. Jeżeli chce jechać za pieniądze pzw ok, ale nie jako Team Poland tylko Matrix np.
Bo reprezentantem kraju to on nie jest. I jeżeli ma startować jako Matrix i wziąść kasę to też nie jest dobrze bo na przykład ja powiem że jestem lepszy i mi się też należy i co wtedy? Z jakiej strony by nie patrzył to słusznie nie dostał pozwolenia na wyjazd.
A co do tej popularności method feeder na wodach stojących to proponuje się zastanowic na co sie lowi najlepiej leszcze plotki i krapie bo chyba nie na methode która jest toporna jak zwykła gruntówka. Method feeder jest na komercje uświadom to sobie Luk. I nie pisz tylko że w Anglli wszędzie się połowi na method feeder bo tu jest Polska a nie Anglia. I w Polsce dziadek za 10 zł kupi sobie paczke zanety i dwa pudełkabiałych i łowi na to tydzień a przy methodzie to nawet koszyczka za tyle nie kupisz. Popularne = tanie.
Ale na MŚ nikt nie jechał, tylko oni chcieli, za własne pieniądze. Dlaczego więc nie zrobić wyjątku i im zezwolić (to był rok 2016)? Nie było żadnych imprez feederowych wtedy w PZW, więc przetarcie szlaków jak najbardziej byłoby większości na rękę. Wiele byśmy się dowiedzieli jak wygląda ta impreza od wewnątrz. Dla mnie sam pożytek, nie rozumiem tej odmowy do dzisiaj. Pojawia się kilku zapaleńców i chce reprezentować Polskę na MŚ, o których kapitanat PZW nawet nie wiedział. A tu nie, bo reprezentant to musi być wybrany w zawodach i takie tam. Paranoja i tyle, żadna też sprawiedliwość. Bedyński robi sobie folwark rybacki w ramach PZW, a tutaj grupa zapaleńców nie mogłaby pojechać za własna kasę? Kaman
Luk
Cały czas piszesz to samo. Co potrzeba zrobić żeby było lepiej, tak jak w UK choć nie do końca. Masz mnóstwo porad, krytykujesz to co się dzieje. Być może masz rację.
Nie rozumiem tylko dlaczego oczekujesz że ktoś będzie chciał spełniać Twoją wizję? Sam piszesz o wykładaniu pieniędzy i nie zamierzasz tego robić. Dlaczego ktoś inny miał by inwestować czas i pieniądze bez gwarancji tego że się przyjmie.
Na pewno to jutro będzie poniedziałek
Nie wiem czy się orientujesz, ale mamy nowy ZG, i są to rzekomo ludzie, chcący zmian, chcący działać dla wędkarzy. Dlatego można ich w jakiś sposób nakierowywać. Nie rozumiem o co Ci chodzi z tymi pieniędzmi. PZW ma kasę, i to grubą, oprócz skladek jest sieka z sieciowania Mazur, ze smażalni i innych 'fajerwerków'. Do tego PZW ma wielkie problemy, nazwijmy je 'egzystencjalnymi'. Podstawowym jest odpływ ludzi i stale pogłębiająca się degradacja wód. Przy rosnących składkach i coraz słabszych wodach zbliża się katastrofa, jak góra lodowa do Titanica. Więc albo coś się zmieni, albo będzie nieciekawie. Zauważ, że sporo osób na tym forum rok temu i teraz zadeklarowało, że nie opłaci PZW. Jeżeli do tego zobaczysz, ze oferta komercji jest z roku na rok lepsza, to ty bardziej będzie następował odpływ. Jeżeli do tego dodamy tworzące się stowarzyszenia, to w ogóle jest nieciekawie. Bo ludzie opłacający stowarzyszenia rezygnują z PZW, często odchodzą ci co mają zapał do pracy.
Dlatego trzeba działać mądrze, i budować coś, co da za jakiś czas efekty. Tych nie będzie od razu, trzeba zasiać aby zbierać. Sport feederowy i tworzenie łowisk no kill, na wodach stojących i na odcinkach rzek świetnie do siebie pasuje. Jeżeli jednak feeder będzie gromadził tylko garstkę startujących, to wielkiego rozwoju nie będzie. Odcinki zaś no kill mogą padać jak ten we Wrocławiu. Gdyby argumentem było posiadanie wód pod zawody, nikt by ręki na taką wodę no kill nie podniósł.
Michał, pomyśl też, co ma być nagrodą w zawodach, takich jak MO czy MP. Jeżeli będzie startować garstka ludzi, to będa to mało znaczące zawody z pseudonagrodami. Zapewniam, że w takim wypadku całość nigdy nie osiągnie wysokiego poziomu, będzie to impreza niszowa. Im więcej ludzi wystartuje, tym wyższe będą nagrody. Im wyśze będą nagrodym tym jeszcze więcej ludzi będzie chciało startować. Trudno mi to tłumaczyć, dla mnie to oczywista oczywistość. Jeżeli uważasz, że robienie feedera na modłę wyczynu spławikowego jest OK, to się zastanów. Bo spławik stanął w martwym punkcie. Ludzie coraz rzadziej chcą się bawić w dłubaninę drobnicy, sprzętem za dziesiątki tysięcy złotych. Teraz modne są inne rzeczy, spławik jeszcze dycha, bo PZW w niego wali kasę ( i tak robi to słabo).
Nie wierzę w żadne zawody o pietruszkę, o jakieś tytuły. W to mogą się bawić jednostki. Tutaj trzeba tchnąć życie w związek, ratować go, reformować, zacząć robić rzeczy dla ludzi, nie zaś dla wybrańców. Zawody feederowe to świetna okazja właśnie, aby zaszczepić wędkarstwo sportowe ( a więc polegające na łowieniu i wypuszczaniu ryb - czyli no kill) wielu ludziom. Sam feeder jest o tyle dobry, że nie wymaga masy sprzętu, co daje okazję właśnie zachęcić do startów szerokie rzesze, w przeciwieństwie do spławika. Dodatkowo nie powinno się robić żadnych podziałów, na feedery klasyczne i nieklasyczne. Pójdę nawet dalej, w UK na wielu zawodach łowi się spławikiem (tyczka, waggler, odległościówka) i feederem, i to się świetnie sprawdza. U nas zaś panuje tendencja do podziałów na dyscypliny, z naciskiem na MO i MP. Pytanie po co to komu? Jeżeli mniej niż 1% zajmuje się sportem w ramach całego związku - to coś tu nie gra, jeżeli dodatkowo PZW podpinało się pod związek sportowy, to już w ogóle był kosmos...