Za mną dopiero kilkanaście wyjść za kleniem z chlebem z powierzchni ale mogę przedstawić swoje spostrzeżenia.
W okresie letnim na pewno trzeba odblokować głowę na naprawdę duże przynęty. Do mniejszych startują trzydziestaki i większe nie są zainteresowane wtedy.
Jeśli chodzi o szukanie ich to sprawa banalnie prosta - kromkę chleba rwiemy na około 6 części i puszczamy na wodę. I obserwujemy
Jeśli nic się nie wydarzyło, a głęboko wierzymy w tę miejscówkę to puszczamy jeszcze jedną kromkę.
Przedwczorajszy dzień był pierwszym kiedy klenie w ogóle nie zebrały na mojej miejscówce. Czy to już koniec powierzchniowego łowienia czy po prostu taki dzień - nie wiem. Do tej pory zawsze zbierały. Lepiej, gorzej ale zawsze. Sprawdzę to jeszcze w przyszłym tygodniu.
Bochen chleba grubo pokrojony i lornetka. To mój podstawowy zestaw na poszukiwanie kleni w nowych miejscach.
Dlaczego lorneta? Klenie, nie kleniki, odsuwają się naprawdę daleko. Wszystkie ryby, które miałem były z zakresu 40-90m. Dodatkowo największe sztuki pobierają naprawdę delikatnie i ciężko zauważyć taką zbiórkę gołym okiem.