„Można by wprowadzić podział - tak aby członkowie SSR patrolowali osobne akweny, zaś część wędkarzy powinna uzyskać uprawnienia do kontroli - można by rzec 'koleżeńskiej'. Oni właśnie zajmowali by się sprawdzaniem czy przestrzega się przepisów RAPRu czy tez dodatkowych klubowych”.
Ja bym dodał, aby wszystkich ubrać w takie same mundurki i koniecznie z chustami, oraz każdy z nich powinien paradować z pomarańczowym kolczykiem w nosie. A przed kontrolą, powinni odśpiewać Międzynarodówkę…
„Na jednym z filmów pewnego słynnego polskiego youtubera jest osoba, która łowi na trupka - regularnie przed 1 maja. Albo łowi 'miętusy' - albo 'węgorze'. Oczywiście wieszają się szczupaki, które na dodatek są traktowane w niezbyt dobry sposób, a sam łowca czeka bardzo długo z zacięciem po braniu - przez co ryba połyka przynętę z kotwicą głęboko. Jak dla mnie jest to umyslne łamanie przepisów, zwłaszcza, że ryby jakie pobrać moga przynętę to na 70% szczupak, 20% sandacz - reszta to sum i węgorz i być może miętus”.
Więc tak: 1 maja i później również szczupaki z dna nie biorą jak również sumy (sumiki owszem). Sandacz w tym czasie pilnuje gniazda tarłowego.
W tym czasie na trupka lub fileta tylko kleń i węgorz szerokogłowy. Tylko w sprzyjających warunkach z nurtu (zimna woda) weźmie miętus.
Natomiast długie czekanie z zacięciem wynika z głupoty przepisów i pewnego ówczesnego ministra, który zabronił łowić/zbroić przynęty dwoma hakami. Kiedy można było łowić na dwa haki, żadna ryba nie połknęła mi haka, bo wyczuwając wypluła, albo zacinała się płytko i w zasadzie chodzi tu o szczupaka, węgorza i klenia. Inne ryby dwa haki odstraszały (na dwa haki łowiłem leszcze, ale to inna bajka).
Dzisiaj żeby zaciąć rybę jednym hakiem, wędkarze stosują długie przypony i długo czekają z zacięciem, a to powoduje rozrywanie przełyku ryby, albo nawet wnętrzności.
Czyli winę ponoszą debilni decydenci, a nie wędkarze.