Kiedyś było fajnie, bo było porozumienie, a teraz mamy Okręg Katowice, Bielsko i Częstochowa a żeby tego było mało to Kraków i Opolski. Jeszcze z 5 lat temu była chociaż symboliczna dopłata.
Pytanie brzmi dla kogo było fajnie. Na pewno nie dla okręgu który się stara i dba o wody. To smutna prawda. Sama sprawa rejestrów połowowych jest tu istotna, im więcej wędkarzy z porozumień, co nie oddają rejestrów, tym mniej danych i 'gorszy' operat. Wędkarze chcą przywilejów, o obowiązkach jest cicho.
I nie mam do ciebie pretensji. Po prostu dobry okręg nie daje dostępu do swych wód za friko, bo traci na tym wędkarz tego okręgu. Jako Opolanin za cholerę bym nie chciał porozumienia z Katowicami, bo każdy ode mnie wie co 'Ślązacy' robili nad naszymi wodami, zwłaszcza na Turawie czy Otmuchowie. Więc jak porozumienie to tyko kasa, sorry, ale takie są realia. 'Wszystkie wody nasze są' to hasło jak się z nich korzysta i czerpie korzyści, ale jak trzeba o nie zadbać, to nagle już wody są niczyje.
Koło Elektrownia w okręgu opolskim ma zadbane wody, w efekcie czego nie ma tam miejsca w weekendy. Ci co tam harują, mają problem z miejscem. Więc teraz niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego oni powinni chcieć porozumień. Według mnie to nawet powinni mieć przywileje w stosunku do innych wędkarzy z okręgu, z innych kół. Takie Śródlesie 2 czy Malina 2 powinny mieć połowę miejsc zarezerwowanych dla członków tych kół lub dla tych wędkarzy, co są z kół z którymi mają podpisane porozumienia.
Tak naprawdę większość biadolenia w sprawie porozumień to chęć łowienia za darmo. Wiem, staję się teraz bardzo niepopularny, ale warto skupić się nad tym, jak to wszystko ma działać. Tak po prostu nie można funkcjonować. Ten co zasuwa i się stara ma 'mieć', nie zaś robić 'ku chwale ojczyzny', bo dla kogoś 300 zeta za składkę to drogo.
Według mnie od dawna powinien obowiązywać system, gdzie ci co dużo robią, mają dużo przywilejów, ci zaś co nie robą nic, przywilejów nie mają. Zwłaszcza, że wędkarze z innych okręgów w nosie mają rejestry połowowe. Ja bym zrobił tak, że każdy 'obcy' ma zapłacić kaucję 100 zeta, która zostaje mu zwrócona po oddaniu wypełnionego rejestru połowowego, na swój koszt wysłanego na adres okręgu. A u nas jest cały czas socjalizm, i masy wędkarzy, chcących jeszcze większego rozdawnictwa. Bo im się należy, bo to 'ich wody'. Oczywiście nie jak trzeba o nie zadbać, posprzątać
A rejestry są złe, bo to 'biurokracja' albo 'zamordyzm'.
W przypadku osób mieszkających na pograniczu okręgów, powinna być możliwość wykupienia porozumienia ze zniżką 50%. Jednak tutaj bym stosował specjalne pozwolenie, ze specjalnymi limitami (50% tego co można w okręgu), przekroczenie których by skutkowało dodatkową opłatą.
Nie czarujmy się,
wędkarstwo nie może być tanie. Większość okręgów ma tylko jednego ichtiologa. W okręgu opolskim to ponad 130 wód, w tym ponad dwadzieścia rzek. Jak jeden gość ma zadbać o te wody? To jak w klinice kardiochirurgii mieć jednego lekarza. Tak się nie da działać, tak można robić tylko 'papierową' gospodarkę opartą o 'papierowe' stany ryb. Kto to rozumie?
I jeszcze ma być taniej?