Proszę uświadom mnie... bo ja nie rozumiem czemu nie mogę łowić na łowiskach PZW w całej Polsce.
Bo ryb jest mało czy za mało płace roczną składkę ?
Zrozum nie biorę ryb z PZW.
Wystarczy statutowo zmienić
*Jeżeli wędkarz z poza rejonu łowi to wypuszcza.*
Jadę na wakacje gdzieś w Polskę i sobie łowię bo płace składki należę do PZW i łowię i pyk do wody
A nie wszędzie papierki kasa kasa kasa.
Problem polega na tym, ze PZW to stowarzyszenie a nie prywatna firma. Składki są niskie, bo w założeniu reszta miała być wykonana w formie pracy członków tegoż stowarzyszenia. Kto tę prace wykonuje? No właśnie...
Zerknij jak sie traktuje polskie rzeki, jak Odra, Wisła czy Bug. Wędkarze nie wiedzą nawet jaki tam jest operat, to znaczy jaka gospodarka jest określona. Nie wiemy praktycznie nic o stanie ichtiofauny. A okazuje się ze taka brzana jest już trzykrotnie mniej liczna niż 30 lat temu. Zarybia sie na potęgę jaziem, cholera wie po co. Nie ma praktycznie żadnej ochrony tarlisk, budowy krześlisk. Wszystko zaś sprowadzono do zarybień. A tych wędkarze nawet nie potrafią często skutecznie przeprowadzić i nie rozumieją, że mogą one równie dobrze pomagać jak i szkodzić.
W innych krajach nie spacyfikowano wód, u nas to się dokonuje każdego roku. Dlatego wody trzeba odbudować. Dokonać audytu, ustalić nowe zasady, limity, chronić gatunki cenne, odbudować stada tarłowe. Do tego trzeba wodę chronić. I nawet jak się ryb nie zabiera, to wciąż jest to mało pieniędzy.
W Polsce wędkarze praktycznie nic nie płacą państwu. To kolejna rzecz jaką musimy rozumieć. Opłaty dzierżawne sa zazwyczaj niskie, a tu trzeba utrzymać PSR, ichtiologów, urzędników, tych z WIOŚ, co wody kontrolują w przypadku zatruć, tych z Polskich Wód. Więc skąd na to wszystko wziąć pieniądze?
Nie możemy tylko żądać. Ty może masz dobre zamiary, ale suma sumarum tez żądasz aby co ktoś załatwił. A prawda jest taka, że to wędkarze z twojego miasta dali ciała, że takie rzeczy się dzieją. Nie walczyliście o dostęp do wód, to inni was ograli, taka jest prawda. I nie mam do ciebie pretensji, pokazuję tylko, że wędkarze nie interesują się wodami zupełnie, patrząc byle mieć jak największy dostęp do wód, za jak najmniejsze pieniądze. I ktoś im ma to załatwić. Więc widzisz, nie walczysz nie masz. I nikt nie będzie ci robił dobrze, bo wielu chce zrobić dobrze sobie. Między innymi ci, co siedzą w PZW.
Zobacz co się dzieje w Polsce. Wiele rzeczy powinno być innych, ale nie jest. Samo prawodawstwo odnośnie wód to pokaz jak można coś zlewać. Mamy gospodarkę wodami dopasowaną do realiów PRL-u, z idiotycznymi celami (jak wyżywienie narodu), i nikt tego nie zmienia. W takim UK wszystko samo z siebie się nie zrobiło, wędkarze walczyli o swoje. U nas za to jest postawa roszczeniowa. Ktoś ma dać, zapewnić. Ale kto? Zerknij, nawet jako wędkarze nie mówimy jednym głosem, jesteśmy podzieleni na wiele odłamów, grup, plemion. Nie rozumiemy się nawzajem, nie chcemy wypracować wspólnego stanowiska. Nie chcemy przede wszystkim naprawiać. Zdecydowana większość wędkarzy żąda, aby PZW samo się zreformowało. To jakby chcieć od alkoholika, aby sam przestał pić, mając stały dostęp do alkoholu. To nie zadziała. Dlatego trzeba działać
W Twoim przypadku powinieneś zebrać grupę ludzi od siebie, i napisać odpowiedni wniosek do władz okręgu, aby zapewniono wam dostęp do tej rzeki czy kanału, na zasadzie małej partycypacji finansowej. Powinieneś sprawić, ze delegat twojego koła będzie tego wniosku bronił. Szukajcie wsparcia. I zapewniam, ze jest to do zrobienia. Bo ty jesteś częścią PZW, i jak chcesz coś mieć, to musisz o to zadbać. Bo dopiero jak wydoroślejemy i dojrzejemy, to wtedy władze związku same z siebie będą walczyć o nasze prawa. Zerknij co się stało w okręgu mazowieckim. Za 1.7 miliona zbudowano sezonową smażalnie ryb, z pieniędzy pochodzących ze składek wędkarzy! Widzisz jakiś zysk z tej operacji? Czy wędkarzom to się opłacało? Absolutnie nie. Wprowadzili rybaków na Zalew Zegrzyński, i ta sama sytuacja... Ale to nie tylko PZW. Zobacz dzisiejsze standardy. Partia rządząca realizuje program 'rodzina na swoim'. Tworzy się na siłę spółki skarbu państwa, gdzie zasiadają krewni polityków lub oni sami, zarabiając horrendalne sumy, często nie mając nawet wiedzy i umiejętności, aby takie stanowisko piastować. To jest powszechne, i społeczeństwo się nie burzy. Więc nie dziw się, że w PZW są takie same cyrki. Dlatego tu musisz działać, albo raczej musicie. Bo mówienie, ze powinno być tak czy siak niewiele da niestety.
Najlepsze jest to, ze gdyby wędkarze oczyścili PZW z sitwy i przejęli związek, czyniąc go wędkarskim, to wtedy mielibyśmy lobby wędkarskie o niesamowitej mocy. To nie jakaś fundacja z 8 tysiącami lajków na facebooku, to organizacja mająca 600 tysięcy członków, po naprawie wielu więcej. Tutaj my możemy mówić czego chcemy. Na razie jednak w naszym imieniu przemawia lobby rybackie, którego PZW jest częścią.
Dlatego przyszłość jest w usamodzielnieniu się kół, które same decydować będą jak prowadzić swoje wody. To one mają rywalizować ze sobą o wędkarza, i o jego składki. W obecnym systemie mamy takie mały PRL, gdzie pomimo 'wysiłków', każdy ma wielkie gie, oprócz tych u władzy, którzy usadowili się przy korycie. Wiem, że jeden z dyrektorów biura okręgu, nieważne jakiego, ale nie tego największego, zarabia na rękę około 10 tysi, a ma jeszcze kasę z innych źródeł, bo można sporo zakombinować. Jak on dostaje tyle, to ile ma dostać prezes, jego zastępcy i cała ta czereda? Dlatego zarządzanie centralne jest do rzyci. To lokalni wędkarze mają decydować o swoich wodach. I tak powinno być i w tym przypadku. Ale trzeba pamiętać, że przywileje ida w parze z obowiązkami. Wędkarze jednak tego nie chcą. I to też możnaby zrozumieć, gdyby przynajmniej chcieli wybrać dobre władze. Ale oni tego nie robią, nawet nie rozumieją jak działają wybory w PZW. I dlatego sitwa ma nas w garści i robi co chce.