Tylko jedna uwaga. Drobne, małe stowarzyszenia wędkarskie w Polsce obecnie stać jest jedynie na dzierżawę stawów i innych niewielkich zbiorników. Na nic więcej ich nie stać. Dlatego 90% tego typu stowarzyszeń, to de facto stowarzyszenia w których podstawową rybą jest karp.
I to też trzeba sobie w końcu uświadomić, bo ludzie mają marne wyobrażenie o rzeczywistości. No chyba, że te stowarzyszenia mają "plecy", czytajcie "znajomości", aby móc wygrać konkurs, bo i to się zdarza w Polsce i to wcale nie rzadko
Przykładowo za jednym z najlepszych łowisk w Polsce, czyli Dorzeczem Parsęty, stoi Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty, tworzony przez przynajmniej kilkanaście gmin, które uznały że da się zarabiać na wędkarzach. Mamy więc lokalny samorząd, który z publicznych środków inwestuje w wędkarstwo.
Gminy te w konkursie ofert na użytkowanie obwodu rybackiego zaoferowały prawie dwukrotnie więcej na zarybienia aniżeli 2 okręgi PZW, de facto konkurujące ze sobą w tym samym konkursie. Na marginesie obecnie Dorzecze Parsęty pobiera dotacje i inne środki publiczne (również zagraniczne) i przeznacza je na odbudowę tarlisk na rzece, jak i na ochronę ryb
https://gk24.pl/zwiekszenie-droznosci-korytarzy-ekologicznych-dorzecza-parsety-wideo/ar/c8-15365973https://www.ckps.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/q36V141HqFOx/content/sztuczne-tarliska-na-parsecieKtóryś z działaczy PZW fajnie to skomentował, że jeżeli ktoś w PZW kiedykolwiek wpadłby na pomysł wydania kilku milionów złotych na budowę tarlisk m.in. poprzez sypanie żwiru do rzeki, to już w dniu następnym zostałby odwołany
Do czego zmierzam ? Parsęta jest dobrym przykładem na to jak prawidłowo funkcjonuje stowarzyszenie związane z wędkarstwem. Jednak kasa na organizację wędkarstwa, nie bierze się tam jedynie ze "składek" wędkarzy, a są to głównie gminne pieniądze.
W konkursie na użytkowanie tego obwodu rybackiego organizowanym przez "tamtejsze" RZGW Dorzecze Parsęty zaoferowało kwotę ponad 500 tysięcy złotych jako nakłady na zarybienia. Na forum jest temat, w którym opisywałem jak mniej więcej wygląda taki konkurs i jakie warunki trzeba spełnić, aby go wygrać
https://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=13533.0 - obecnie są już nowe przepisy, ale mało co tam się w nich zmieniło
PZW okręg w Poznaniu zaoferował w tamtym konkursie około 350 tysięcy złotych, zaś okręg PZW w Szczecinie troszkę ponad 300 tysięcy złotych.
I teraz powiedzcie mi jak duże musiałyby być składki w stowarzyszeniu i ile to stowarzyszenie musiałoby liczyć osób, aby mogło ono "na lekko" przeznaczyć kwotę ponad 300 tysięcy złotych, aby móc wygrać taki konkurs ? Oczywiście to nie są jedyne wydatki, jakie stowarzyszenie musiałoby ponieść, aby móc wygrać konkurs na użytkowanie obwodu rybackiego (każdego, nie tylko dużego). Mamy więc jeszcze dodatkowo do poniesienia kwotę proponowanego przez oferenta czynszu dzierżawnego, doświadczenia w prowadzeniu gospodarki rybackiej i dysponowania odpowiednią bazą gwarantującą zarybienie odpowiednim materiałem (a więc np. dostępu do wylęgarni itp.), zatrudnionego ichtiologa na etacie, kasy i etatów na zabezpieczenie obwodu przed kłusownictwem - co przecież też przekłada się realnie na posiadaną gotówkę i środki należące do danego stowarzyszenia.
I teraz kto dziś w Polsce jest w stanie konkurować z PZW i dużymi gospodarstwami rybackimi w konkursach na użytkowanie obwodów rybackich ? Małe stowarzyszenia wędkarzy ? Nie bądźmy śmieszni
Mając 100 członków i składki nawet po 500 zł jedyne co możemy sobie mieć to stawy, siurki, czy inne małe zbiorniki.