Autor Wątek: Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze  (Przeczytany 1658 razy)

Offline David_L

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 102
  • Reputacja: 31
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Świętokrzyskie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze
« dnia: 10.12.2017, 21:42 »
Nareszcie Okręg zaczyna wprowadzać jakieś zmiany służące ochronie ryb. :) Jednak limit na leszcza stanowczo za wysoki, według mnie powinno być 4 sztuki i górny wymiar na leszcza np.55 cm   
Na wszystkich wodach Okręgu obowiązuje:

           a/ wymiar ochronny:

               - karp                               do 35cm  i od 70 cm

               - pstrąg potokowy            do 30 cm (na rzece Mierzawa do 35 cm.)

               - okoń                              do 20 cm

               - szczupak                       do 50 cm i od 90 cm

               - sandacz                        do 50 cm  i od 80 cm

               - lin                                  do 30 cm

           b/ okres ochronny:

               - pstrąg potokowy  od 1 września do 31 stycznia.

           c/ limit dobowy:

               - pstrąg potokowy i lipień 2 szt. łącznie (w tym nie więcej niż 1 lipień) na wodach górskich.

               - leszcz 10 szt. na dobę.

Offline perkusista30

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 777
  • Reputacja: 36
Odp: Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze
« Odpowiedź #1 dnia: 10.12.2017, 21:55 »
Też łowię w okręgu Świętokrzyskim i moim zdaniem karp powinien mieć górny wymiar max 60 albo 55. Osobiście boli mnie jak ktoś bierze karpia 36-40cm, niestety ma takie prawo i nie można odmówić wędkarzowi zabierania. Ja w tym sezonie nie zabrałem ani jednej ryby (w poprzednim chyba ze 3 wziąłem karpie takie 45cm). Jak wypuszczałem karpie 38cm to mi pukali w głowę co ja robię.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze
« Odpowiedź #2 dnia: 11.12.2017, 10:24 »
Moje zdanie w ostatnim czasie jest nieco odmienne. Uważam, że górne wymiary na ryby, które są gatunków obcych, są szkodnikami oraz biorąc pod uwagę politykę zarybieniową PZW - zarybia się nimi na potęgę - nie powinny być chronione górnym wymiarem ochronnym.

Górnymi wymiarami powinny być objęte ryby gatunków rodzimych, których w wodach jest coraz mniej i to głównie za sprawą zarybień karpiem! Na wielu wodach w moim okręgu w tej chwili trudno o płoć, leszcza, karasia pospolitego, lina... To te ryby powinny być lepiej chronione a nie karpie, które są ładowane do wody tonami! Zobaczcie sobie zarybienia wg gatunków na dane łowiska, to jest po prostu pogrom karpia! A ktoś chce jeszcze je chronić? Ja rozumiem interesy różnych grup wędkarzy, ale moim zdaniem polityka patrzenia tylko na czubek własnego nosa, bez rozsądnego gospodarzenia i kompromisu doprowadza właśnie do podejmowania głupich i idiotycznych decyzji. Takie zapadały na przestrzeni lat i takie zapadać będą nadal, jeśli co jakiś czas dana grupa, która jest silniejsza, będzie próbowała przeforsować swoje pomysły tylko dlatego, że uważa, że to będzie dla nich fajne. Nie analizując problemu ani nie zastanawiając się nad nim bardziej szczegółowo.

Jeśli już chcemy robić takie rzeczy, róbmy łowiska typowo karpiowe, odpowiednio przygotowane, z odpowiednią infrastrukturą, gdzie wygodnie osoby, które lubią łowić duże miśki będą mogły przyjemnie spędzać czas z rewelacyjnymi wynikami. Ale to musą być decyzje i posunięcia przemyślane i jednostkowe, nie globalne!

Tutaj mamy kolejny przykład. Rybę, która jest do wody ładowana tonami, chroni się górnym wymiarem! Lina, którego jest coraz mniej, jest o niego trudno - nie chroni się takim wymiarem.
O co chodzi? Gdzie tutaj logika?

Czy to zmiany na lepsze? Można uznać, że tak. Zawsze widać, że jest pewien progres w myśleniu i polityce okręgów, działaczy. Mimo wszystko, łykanie wszystkiego i klepanie wszystkiego w związku z czym jakaś grupa lobbuje nie jest rzeczą do końca dobrą.

Reasumując:

- jeśli górne wymiary globalnie - tylko ryb rodzimych
- jeśli na karpia - tylko na wybranych wodach

Grzegorz

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze
« Odpowiedź #3 dnia: 11.12.2017, 10:39 »
Grzegorz poruszył ważny temat. Wyobraźcie sobie Panowie, jaką konkurencję pokarmową, stwarzaja dla innych ryb, taki karp pietnastak albo metrowy amur? Zgadzam się, że głównie powinno się limitować nasze ryby rodzime.
Z drugiej strony, ludzie chcą walczyć z wielkimi miśkami, nie wolno im tego odmawiać. No ale tak, to muszą być przemyślane decyzje, bo za takimi pomysłami idą pewne konsekwencje. Trzeba wszystko dograć na piko belo mówiąc krótko.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze
« Odpowiedź #4 dnia: 11.12.2017, 11:14 »
Ja mam trochę inne spojrzenie na sprawę :)

Ogólnie zarybianie zbiornika 10 ha kilkuset kilogramami karpia, to przegięcie. Gdyby nie działalność fanów mięsa, szkody byłyby olbrzymie. Jednak problemem jest tu liczba karpi i zwłaszcza mniejsze sztuki. To one wchodzą w tarło z karasiem, powodując hybrydyzację, to one rosną szybko i pochłaniają coraz więcej pokarmu. Do tego nie każdy che łowić takie ryby właśnie, większość woli sztuki powyżej 2-3 kilogramów.

Więc dlaczego zamiast kilkuset kilo karpia, nie wpuścić 20 sztuk po pięć,sześć kilo, w wymiarze górnym, plus kilka sztuk z 10 kilogramów i z 50 sztuk po 1-2 kilo? Resztę zaś uzupełnić gatunkami które cierpią na skutek działalności karpia - czyli linem karasiem pospolitym. Po roku można powtórzyć akcję, aby za dwa lata zmieniać proporcje - i wprowadzać więcej ryby rodzimej.

Tutaj chodzi o to, aby utrzymać zbiornik w stanie względnej równowagi, zarybieniami korygując to co 'niszczymy' wędkarską działalnością. Jeżeli lin się nie wyciera lub też ma problem, dlaczego nie wesprzeć go każdego roku pewną ilością kroczka? Można tez wprowadzić sztuki powyżej wymiaru górnego...

Wszystko jednak rozbija się o kilka rzeczy. Podstawową jest kontrola takiego zbiornika. W polskich realiach mamy operaty i rejestry, ale limity są z kosmosu, więc całość nie ma sensu. Jeżeli ilość ryb w zbiorniku określimy po zarybieniu na 100%, to można pozwolić odłowić tylko jakąś część - wg mnie z 20-30%, z czego połowa tej ilości ma pochodzić z naturalnego tarła. Resztę można uzupełnić zarybianiem, ochroną tarlisk, wymiarami i okresami. I to jest prowadzenie łowiska. Jeżeli tego nie ma, całość traci sens, mamy do czynienia z układem, gdzie ze 100% ryb wybiera się 80%, pozostaje drobnica i kilka większych  sztuk, nie dających się złapać. Resztę uzupełnia się na jesień, po czym pozwala odławiać natychmiast. To jest idiotyzm. Ja nie rozumiem jak to mogło się stać standardem zarządzania wodami w PZW. Cichym układem, gdzie aby zamknąć wędkarzom gęby, pozwala się im brać ponad miarę. To jest piłowanie gałęzi na której się siedzi!

Dlatego ja bym zrobił kilka typów łowisk:

- zbiornik typowy - a więc zarybiany mocno każdego roku, jednak z mocnymi limitami i wymiarami, chroniący duże sztuki ( gdzie karp nie jest w przewadze)
- zbiornik no kill - zarybiany na początku, później ewentualnie korygowany zarybieniami danych gatunków (można wyróżnić tu wody no kill zwykłe i wody no kill karpiowe, gdzie karp stanowi większość)
- zbiornik typu 'wanna z karpiami' - zarybiany kilkukrotnie w ciągu roku, dobrze pilnowany. Zadaniem tej wody jest odciągnięcie fanów mięsa od innych wód i zapewnienie, że ryba tam jest. Jej ilość ma być taka, ze łowienie nie jest zbyt łatwe, jednocześnie ilość sztuk na dobę nie może przekraczać 2 sztuk. Tutaj tez mogą być duże karpie z wymiarami górnymi oczywiście.

Ogólnie musi być wszędzie mocne pilnowanie stanów i rejestry, oraz podstawa - ilość sztuk ryb w cenie podstawowej składki, które można zabrać. Określiłbym to na około 35 sztuk ryby dużej, lub sztukę zastąpił dwoma kilogramami ryby mniejszej. Aby zabrać większa ilość ryb, wędkarz musiałby opłacić składkę dodatkową 'na zarybianie'.

Grzegorz poruszył ważną sprawę, jednak nie możemy iść na walki wewnętrzne pomiędzy wędkarzami lubiącymi inne ryby lub będącymi wrogami karpi, a fanów karpia i amura. Dlatego kilka typów łowisk dałoby każdemu coś co mu odpowiada, wszędzie zaś prowadzono by rozsądna politykę.  Oczywiście podstawą byłoby zatrudnienie ichtiologów, którzy by ustalali pewne programy dla wód i je stale monitorowali, tam gdzie trzeba wnioskując o dodatkowe zarybienia z jednej strony, z drugiej wprowadzając okresowe ograniczenia (np. odłowiono sporo lina - limit sztuk zmniejsza się z dwóch do jednej, aż do odwołania). Ogólnie każdy zbiornik powinien mieć swój regulamin i swoje limity i wymiary górne lub dolne. Wszędzie powinny być tablice i wędkarze powinni się zapoznać z panującymi przepisami. Wtedy mamy do czynienia z gospodarką wędkarską z prawdziwego zdarzenia.

Tak więc nie powinniśmy się spierać czy karp powinien mieć wymiar górny lub nie, ale gospodarzyć na łowiskach wg pewnego klucza. Wtedy każdy znajdzie coś dla siebie. Obecnie nie ma wyboru, wszystkie wody są prowadzone wg tego samego schematu, ryby nie ma nigdzie praktycznie. Podstawą jest skierowanie mięsiarzy na zbiorniki, gdzie będzie się stale je dorybiać, karp zaś musi być, bo jest ona najpopularniejszy teraz. Ale trzeba wszystko robić z głową!
Lucjan

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 731
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Okręg Kielce 2018 - powolne zmiany na lepsze
« Odpowiedź #5 dnia: 11.12.2017, 11:16 »
Grzegorz poniekąd masz rację ale sam wiesz dlaczego tak jest i było  wcześniej: ludzie chcieli mięsa więc jej dostawali a najtańszy zawsze był karp. Teraz jak wiemy ryb jest coraz mniej i będzie jeszcze gorzej jeśli już teraz nie zaczniemy reagować. Wszelkie zmiany które poprawiają stan wód są dobre a z czasem będzie można je adoptować do danych warunków wód.
Niech wędkarze przyzwyczajają się do dolnych i górnych wymiarów ochronnych i dla mnie jakieś zapisy że ryba rodzima czy nie rodzima to zapisy które czasami ma się nijak do rzeczywistości a doprowadzają do wielu niepotrzebnych nieporozumień. 
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz