Przede wszystkim to pokazuje jakiś dziwny trend. Na Mazurach ekolodzy potrafią zablokować pomysł rozbudowy DK 16 z powodu jakiegoś żółwia i urzędasy strasznie sie o to stworzonko troszczą, a z drugiej strony to. Totalny minimalizm, "that'll do". Coś tam niby zrobiliśmy, papiery się zgadzają, ale i tak najchętniej, to byśmy te ryby to wywieźli na wysypisko, bo nam przeszkadzają.
Nam, wędkarzom, którzy działają na zasadzie No Kill pewne "autorytety" wmawiają, że to niehumanitarne tak rybę męczyć, ot tak dla sportu. Potem natomiast lekkim okiem patrzą na to, jak duszą się setki ryb.
No, ale przecież wszystko się odbyło zgodnie z prawem