Grzesiek, nie wiem czy się rozumiemy... Ja chcę pokazać, jaka reakcja jest ze strony Opola na to co się wydarzyło. Jestem pewien, że poszło o coś związanego z kasą, znaczkami - to była główna decyzja. Opole zastosowało odpowiedzialność zbiorową. Kto dał ciała - raczej ktoś kto tam ogarniał te sprawy z Katowic.
Ja nie chcę oceniać tutaj wędkarzy. Sa podobni. Aczkolwiek jest pewna kategoria na Śłąsku o której pisałem. To górnicy, mający spore emerytury i dużo czasu. Przykłady od Mateo to właśnie tacy ludzie. Najazdy na Turawę natomiast znam z własnego doświadczenia. Ale mniejsza z tym.
Problem polega na zarządzaniu okręgiem i na polskim prawie. Jak pokazałem - 11 łowisk no kill kontra jedno w Katowicach. Na pewno Opole mabardziej postępowych ludzi we władzach niż Katowice. Ten okręg to prezes Iwański - ikona betonowego ZG PZW. Dlaczego w Opolu jest tyle łowisk no kill? Bo władze słuchają tam wędkarzy. W Katowicach zaś tak nie ma. Pomimo, że prezesinka ogarnia sprawy sportu, zablokował wyjazd ekipy na MŚ w feederze 2016, czego pokłosiem są MP - to w Katowicach nie przeprowadzono mistrzostw okręgu. Pomimo, że tak wielu jest tam wędkarzy. Wniosek? Iwański ma wędkarzy w doopie.
Kolejna sprawa to przestrzeganie RAPR i zdrowy rozsądek. Największe polowania na zarybieniowego karpia i historei o tym pochodzą z okręgu katowickiego właśnie. Jeżeli mamy więc do czynienia z władzami, które nie potrafią powstrzymać wędkarzy przed wybraniem zarybieniowej ryby, co gorsza - zezwalają na to, to jak ma być dobrze? Gdyby powstrzymać wędkarzy i zdyscyplinować - mieliby na wiosnę o wiele więcej ryby. Trzeba być idiotą, aby tego nie rozumieć.
Kolejna sprawa. Co się dzieje z kasą w okręgu katowickim? Gdzie są te zarybienia i gdzie są te ryby? Pytanie bardzo podchwytliwe
Otóż wielu wędkarzy działa na tej zasadzie. Łowi tam, gdzie są ryby, jednak tez i tam, gdzie mają najbliżej i jest im najwygodniej. NIestety, Katowice nie mają wiele do zaoferowania, dlatego wędkarze jeżdżą. Coraz dalej i dalej. Są miejsca jak rejon Wodzisławia i Raciborza - gdzie ryby jest sporo. Ekipa Jędrzej, kucuś22 i Mario-spin realizuje się na swoich wodach bardzo dobrze. Ale niestety, wielu wędkarzy wybiera opcję najłatwiejszą. A więc jeżdżą tam, gdzie można najwięcej ryby zabrać w danym okresie. To jest złe. Bo nie dba się o własne wody, tylko jeździ coraz dalej. Dziwić sie więc należy niechęci opolskich wędkarzy? Oni ogarniają jako tako własne podwórko, ale mają u siebie wielu gości, z okręgów gdzie się spraw nie ogarnia. Bo po co wędkarze z Katowic jeżdziliby do Opola jak nie po ryby? Ilu macie tych co wypuszczają? Brak ryb w okręgu katowickim to złe zarządzanie kasą i wodami.
Na koniec. Zobaczcie kto ma problem. Wędkarze z okręgu katowickiego. Jakoś nikt z Opola nie wypowiada się tutaj i nie neguje decyzji opolskiego okręgu. Ja patrzę przez pryzmat rozsądku. Jak napisałem - jeżeli ryby się zabiera, powinno się płacić dwie stawki, za dwa okręgi. Jakiś geniusz napisał kiedyś, że tak nie powinno być bo nie można być w dwóch miejscach na raz, więc to nie jest sprawiedliwe. Ale zapewniam, że rzeczywiście, o ile można byc tylko w jednym miejscu, to można być na tym z rybami, i je szybko odłowić. Gdyby był limit roczny i kontrole wszystko byłoby w porządku. Niestety, tak nie jest. Więc naturalnym jest łamanie regulaminu i zabieranie. Dlatego jedna stawka to wyrok na rybniejsze wody.
Sytuacja z maja 2016, gdzie jestem na wodzie opolskiej (Dziergowice) - i na czterech łowiących na małym wyrobisku, czterech jest z okręgu katowickiego. To wcale nie taki przypadek. Tych dwóch gości tam łupiło tę wodę regularnie, o czym jeden wyraźnie nas informował
Jestem pewien, że jak się zapytam o co poszło, to poszło o kasę. Katowice miały płacić do Opola, więc tutaj podziękowania należą się raczej działaczom z okręgu katowickiego, bo pewnie czegoś nie dopatrzyli, nie wywiązali się z umów. Bo jakoś nie wierzę aby i opolski zarząd był taki nowoczesny. Może warto dać więcej światła na tę sprawę? Bo może pretensje powinny być kierowane nie do Opola, ale do Katowic właśnie?